Trzy Stralisy jeżdżące na resztkach z whisky – brzmi świetnie i jest ekologiczne

Tankowanie do ciężarówek gazu ziemnego to tak naprawdę wstęp do bardziej ekologicznej technologii. Mowa tutaj o jeździe na biogazie, czyli paliwie wytwarzanym z odpadów lub nawet odchodów. I tak dochodzimy do idealnego tematu na piątek, jakim są trzy ciągniki siodłowe jeżdżące na płynnych odpadach z produkcji whisky.

Projekt ten zrealizowała szkocka destylarnia Glenfiddich, znana także na polskim alkoholowym rynku. Każdego roku firma wytwarza 14 milionów butelek, za bazę wykorzystując słód jęczmienny. Produkcja generuje przy tym dwa zasadnicze typy odpadów, mianowicie resztki nasion jęczmienia oraz odpady płynne z procesu destylacji. Nasiona zwykle sprzedaje się na paszę dla zwierząt, z uwagi na wysoką zawartość protein. Odpady płynne były zaś problemem, pozostając dotychczas niewykorzystanym.

I właśnie na bazie tych odpadów zaczęto wytwarzać paliwo dla ciężarówek. Wykorzystuje się przy tym specjalne bakterie, które dokonują fermentacji beztlenowej. Płynne resztki z produkcji whisky przekształcają się wówczas w biogaz, który można zatankować do pojazdów. Silnik musi mieć przy tym zapłon iskrowy, niczym w zwykłym napędzie na benzynę lub gaz ziemny. Dlatego Glenfiddich tankuje swoje paliwo do trzech Iveco Stralis NP, które fabrycznie były pojazdami gazowymi.

Przed zatankowaniem paliwa z whisky, samochody te musiały podobno przejść pewne modyfikacje. Firma nie wchodzi tutaj w szczegóły, choć już na pierwszy rzut oka można zauważyć nietypowy wygląd zbiorników. Poza tym Glenfiddich przygotowało własną stację tankowania biogazu, na terenie bazie w szkockiej miejscowości Dufftown. A przy okazji przedsiębiorstwo zapewniło sobie mnóstwo pozytywnego rozgłosu. Nie tylko bowiem znalazło efektywny sposób na wykorzystanie odpadów, ale też nie przyczyni się do emisji gazów cieplarnianych. Podaje się tutaj, że jazda na biogazie wygeneruje o 95 proc. mniej CO2 niż miałoby to miejsce w czasie jazdy na oleju napędowym.