Trasy na północ Włoch: można wjechać na za- lub rozładunek, choć ryzyko jest spore

Włoski rząd opublikował nowe wytyczne dotyczące zwalczania koronawirusa. Wydawany wczoraj dekret reguluje między innymi kwestię przemieszczania się po regionach objętych zachorowaniami.

Choć kierowcy mogą odmawiać wykonywania tras na północ Włoch, powołując się na kwestię bezpieczeństwa (wyjaśniałem to tutaj), transport do zagrożonych regionów pozostaje dozwolony. Zgodnie ze wspomnianym, najnowszym dekretem, możliwe są przejazdy o charakterze zawodowym. W praktyce oznacza to zaś, że kierowcy ciężarówek mogą wjeżdżać do zagrożonych stref w celu dokonania za- lub rozładunku.

Należy unikać przemieszczania się osób fizycznych z terytoriów i na terytoria, o których mowa w niniejszym artykule, jak również na obszarze wymienionych terytoriów, z wyjątkiem przemieszczania się umotywowanego udokumentowanymi potrzebami natury zawodowej, sytuacji wyższej konieczności lub ze względów zdrowotnych – oto cytat z dekretu, opublikowany przez organizację „Transport Logistyka Polska”. Regułę z wjazdem na za- i rozładunki potwierdza też włoskie ministerstwo spraw zagranicznych.

Z drugiej strony, próba wysłania ciężarówki do Włoch to ryzyko nie tylko ze zdrowotnego punktu widzenia. Już od jutra na włosko-austriackiej granicy pojawią się bowiem dodatkowe kontrole. Austriaccy ratownicy medyczni wyrywkowo będą zatrzymywali pojazdy, sprawdzając stan zdrowia ich kierowców oraz pasażerów. Każde podejrzenie zarażeniem ma skutkować wysłaniem na hospitalizację.

Podobne kroki podejmuje się także w Polsce. Po punkcie medycznym w Jędrzychowicach, który zapowiadałem już w tym artykule, kontrole mają się-pojawić także w Kołbaskowie, Świecku, Olszynie oraz Gorzyczkach. Kierowcy i pasażerowie będą badani na obecność podwyższonej gorączki, a w przypadku jej stwierdzenia zostaną przetransportowani do szpitala.

Wspomniana organizacja „Transport Logistyka Polska” już zaapelowała do polskich władz o zorganizowanie systemu pomocy dla dotkniętych problemem przewoźników. Przepisy miałyby dopuścić między innymi nagłe ograniczenie zatrudnienia, w związku z brakiem zleceń. Państwo miałoby też pokryć koszty zatrudnienia kierowców na czas ich kwarantanny. Poza tym proponuje się na przykład ulgi podatkowe.

Z punktu widzenia samych kierowców, też mamy spore zagrożenie finansowe. W przypadku poddania ich domowej kwarantannie, na dwa tygodnie mogą oni stracić możliwość wykonywania zawodu. W sytuacji zaś, gdy kierowcy zarabiają na zasadzie „podstawa plus diety”, oznacza to dwa tygodnie bez możliwości uzyskania sporej części przychodu.