Testy chłodni z osią generującą prąd – nawet 9 godzin pauzy bez włączania diesla

Od ubiegłorocznych targów w Hanowerze bardzo dużo mówi się o zelektryfikowanych osiach dla naczep. Jedną z wymienianych technologii jest przy tym Thermo King Advancer Axle Power, czyli układ chłodzenia, w którym specjalna oś generuje energię elektryczną dla agregatu. Czy jednak rozwiązanie tego typu jest w stanie sprostać branżowym potrzebom? Sam Thermo King właśnie odpowiedział na to pytanie, odnosząc się do rzeczywistych testów.

Próby prowadzono od czwartego kwartału bieżącego roku, u przewoźników z sześciu krajów europejskich. Wykonywali oni pracę o bardzo rozmaitym charakterze, od długodystansowych, kilkudniowych tras z mrożonkami, po lokalną, kilkugodzinną dystrybucję świeżych produktów.

Jeśli chodzi o testowany sprzęt, to były nim agregaty z trzema sposobami zasilania. Pierwszym i głównym z nich było korzystanie z energii, którą specjalna oś marki BPW odzyskiwała z procesu hamowania lub toczenia. Energia ta trafiała do specjalnej baterii, zawieszonej pod naczepą, w miejscu zajmowanym dotychczas przez skrzynie na palety. Ewentualnie baterię można było naładować z zewnętrznego źródła prądu, niczym typowy samochód elektryczny. Gdyby natomiast i ta metoda była niedostępna, do akcji wkraczał zapasowy silnik diesla, dysponujący niewielkim zbiornikiem.

Schemat z widoczną osią, baterią i agregatem:

Jako że podstawą zasilania było wspomniane hamowanie lub toczenie, najlepiej test wypadł w lokalnej dystrybucji, wykonywanej w gęstym ruchu, bez całonocnych postojów z ładunkiem. Tutaj energia generowana przez oś potrafiła wypełnić 100 procent zapotrzebowania z agregatu. U jednego z przewoźników doszło wręcz do sytuacji, gdy w czasie 20 dni dystrybucyjnej pracy agregat ani razu nie był podłączony do zewnętrznego źródła prądu, ani też nie włączył silnika spalinowego.

Inaczej wyglądało to w przewozach dalekobieżnych, gdzie naczepa spędzała wraz z mrożonym ładunkiem po kilka nocy na parkingach. Tutaj oś potrafiła wypełnić dzienne zapotrzebowanie na energię, to odnotowywane w czasie jazdy. Za to w czasie nocnych postojów prąd wygenerowany przez oś wypełniał od 40 do 80 procent zapotrzebowania energetycznego agregatu, w zależności od rozmiaru baterii (dostępne są różne warianty). W praktyce można więc powiedzieć, że w najgorszym przypadku silnik spalinowy włączał się po około 4-5 godzinach pełnej pauzy dobowej, a w najlepszym wkraczał do akcji po około 8-9 godzinach.

Mówiąc więc krótko, na lokalnych trasach Thermo King Advancer Axle Power ma być już pełnoprawną formą zasilania, wykorzystując silnik diesla w sytuacjach naprawdę awaryjnych. Za to w użytku dalekodystansowym ujawniło się coś w formie hybrydy – elektryczna oś ograniczyła zużycie paliwa, hałas oraz wibracje, ale nie wyeliminowała tego zupełnie.