Tak pulpity ciężarówek zmieniały się od lat 70. – rewolucja w deskach rozdzielczych

Mercedes-Benz był pierwszy producentem ciężarówek, który seryjnie zastąpił wskaźniki wyświetlaczami. Czy słusznie? Jednym może się to podobać, innym nie, ale jedna kwestia jest niepodważalna – daje to spory potencjał w kwestii rozwoju wnętrz pojazdów. Można się więc spodziewać, że takie wyświetlacze staną się zupełną normą, a firmy MAN oraz Volvo Trucks już zdążyły pójść tym samym tropem.

By podkreślić rewolucyjność swojego rozwiązania, Mercedes-Benz opublikował ostatnio ciekawą galerię zdjęć. Pulpit nowego Actrosa jest tutaj porównany z wnętrzami jego poprzedników, pochodzącymi z ostatnich 50 lat. Jest to więc pewna okazja, by zobaczyć jak zmieniały się wnętrza pojazdów od lat 70-tych.

Zaczniemy od Mercedesa „Kurzhauber”, a więc charakterystycznego modelu z wysuniętym, zaokrąglonym przodem. Samochód ten miał stosunkowo wąską szoferkę, a jego deska rozdzielcza była po prostu odpowiednie wyprofilowanym kawałkiem blachy, polakierowanym wraz z nadwoziem. Kierowca miał do dyspozycji bardzo duży prędkościomierz z tachografem, a jednocześnie malutki obrotomierz, który najwyraźniej uchodził wówczas za element mniej istotny. Być może projektanci wychodzili z założenia, że kierowca i tak zmieni biegi na słuch. Radio trzeba było wcisnąć pod deskę rozdzielczą, czy normalnego miejsca dla niego zabrakło, a przełączniki i kontrolki były małe, niezbyt czytelne i jakby losowo rozmieszczone. Mówiąc krótko, ergonomia „leżała” i desce rozdzielczej ewidentnie nie poświęcono zbyt wiele czasu.

„Kurzhaubery” występowały głównie w transporcie lokalnym, w tym głównie w przewozach budowlanych. Długodystansową ofertą z lat 70-tych była zaś seria LP, z takimi modelami jak LPK lub LPS. Samochody te miały silniki montowane pod kabiną, a sama kabina nie była odchylana, wymagając serwisowania od środka lub od przodu. W swoim czasie seria LP była też po prostu dobrą, wysokiej klasy ciężarówką, chwaloną za przestronną kabinę. A jak wyglądało miejsce pracy? Na pewno bardziej elegancko niż u kuzynów z silnikiem przed kabiną. Seria LP w ogóle otrzymała deskę rozdzielczą i ktoś pomyślał nad jej projektem. Kontrolki i przełączniki rozmieszczono w nieco większym porządku, pod wskaźnikami mamy sterowanie nawiewem, a wszystko zostało wstawione w drewniane panele. Zwróćcie też uwagę na obrotomierz – zielone pole jest bardzo małe i pojawia się w okolicach 1500 obrotów, czyli znacznie później niż dzisiaj. Swoją drogą, gdyby kazać kierowcy z lat 70-tych zmieniać biegi przy 1200 obrotach, jak robią to ciężarówki dzisiaj, mógłby się on naprawdę nieźle zdziwić…

W latach 80-tych układ wskaźników był podobny, choć drewniane panele zastąpiono czarnym plastikiem, będącym wówczas szczytem mody. Powyżej możecie to zobaczyć na przykładzie Mercedesa NG, a także nieco mniejszego modelu LK. Widać też jak urosło „zielone pole”, kontrolek przybyło, a przełączniki zostały przesunięte dalej na prawo, znikając z bezpośredniego otoczenia wskaźników. Za to kierownica nadal była bardzo podobna jak wcześniej – tak samo ogromna, z tak samo niewielkim środkiem i z dwoma ramionami. Rewolucja w tym temacie nadeszła dopiero w latach 90-tych, gdy zaczęto w ciężarówkach oferować poduszki powietrzne, projektanci postanowili instalować na kierownicach przyciski, a zakres regulacji kierownicy zyskał na znaczeniu. Jak na przykład w Mercedesie Actrosie MP2, widocznym poniżej: