Tachograf uległ awarii, kierowcy zabrano prawo jazdy – w przepisach brakuje wyjątku

Od początku ubiegłego roku polska nakłada wyjątkowo poważne kary za manipulowanie czasu pracy. Polegają one nie tylko na finansowych grzywnach, ale też na zatrzymaniu kierowcy pełnych uprawnień na okres trzech miesięcy. I właśnie tej zasady będzie dotyczył artykuł, stanowiąc przestrogę przed bardzo problematyczną sytuacją.

Z bardzo wiarygodnego źródła dotarła do mnie historia o przewoźniku autokarowym z Rzeszowa, który udał się na rutynową, policyjną kontrolę, jakich zwykle oczekują organizatorzy wycieczek. Co też ważne, pojechał tam autokarem wyposażonym jeszcze w analogowy tachograf, co w przewozie osób nadal jest stosunkowo często spotykane. W środku miał więc umieszczoną papierową wykresówkę, którą wcześniej oczywiście wypisał.

Gdy policjanci zaczęli sprawdzać autokar, zwrócili uwagę na brak jakichkolwiek zapisów z ostatnich 30 minut. Choć w środku znajdowała się wykresówka, a jednocześnie nie stwierdzono magnesu na impulsatorze, tachograf po prostu nie działał. Potwierdzono to też w czasie jazdy próbnej z policjantem, która nie pozostawiła na tarczce żadnego zapisu. Wniosek był więc prosty – tachograf najprawdopodobniej uległ awarii.

I właśnie tutaj pojawia się problem, odnoszący się do przepisów wprowadzonych w ubiegłym roku. Znajduje się tam bowiem zapis, że prawo jazdy trzeba odebrać każdej osobie, która „wbrew obowiązkowi nie będzie rejestrowała za pomocą tachografu na wykresówce lub karcie kierowcy wskazań w zakresie prędkości pojazdu, aktywności kierowcy lub przebytej drogi” lub też „w przypadku kiedy tachograf został odłączony” (pełną treść ustawy znajdziecie tutaj lub tutaj). Jednocześnie nie ma tam żadnego jednoznacznego wyjątku, który pozwoliłby odstąpić od takiego zatrzymania w wyniku wystąpienia sytuacji nietypowych, jak właśnie podejrzenie awarii.

Co więc zrobili w tej sytuacji policjanci? Funkcjonariusze stwierdzili, że po prostu muszą odebrać kierowcy prawo jazdy, gdyż takie są procedury. Jednocześnie zalecili, by złożył on oficjalne odwołanie, ubiegając się o zwrot uprawnień przed upływem trzech miesięcy, udowadniając to jakimś dokumentem z warsztatu, potwierdzającym awarię tachografu. To podobno jedyne wyjście z sytuacji, które ma istnieć w takim przypadku. Problem jednak w tym, że procedura odwoławcza może ciągnąć się tygodniami, a w tym czasie kierowca nie będzie miał możliwości wykonywania swojego zawodu…

Warto też zauważyć, że z zatrzymywaniem uprawnień za przekroczenie prędkości o ponad 50 km/h zauważono kiedyś podobny problem. Chodziło o brak zabezpieczenia przed sytuacją, w której przekraczający prędkość wiózł na przykład rannego do szpitala, czy też rodzącą kobietę. W 2018 roku opracowano więc wyjątek, pozwalający policjantom odstąpić od zatrzymania uprawnień w sytuacji „bezpośredniego niebezpieczeństwa”. Teraz wypadałoby więc pomyśleć także o wyjątku dla tachografów, właśnie na wypadek awarii. Tym bardziej, że inne przepisy – te regulujące czas pracy – pozwalają przecież zjechać z trasy z uszkodzonym tachografem, dając na to 7 dni od momentu zauważenia usterki.