Temat nielegalnych imigrantów próbujących przedostać się z Calais do Dover na pokładzie ciężarówek ucichł, podobnie jak kwestia sporu między Francją i Wielką Brytanią o odpowiedzialność za całą sytuację. Teraz sprawa wraca jednak na nagłówki gazet w całej Europie, natomiast francusko-brytyjski problem okazuje się tylko przybierać na sile.
Sytuacja w Calais staje się coraz bardziej beznadziejna. Jak podaje francuski odpowiednik ministerstwa spraw zagranicznych, wokół miasta oraz portu wyrastają kolejne nielegalne obozowiska imigrantów, które są ponadto kontrolowane przez gangi przemycające ludzi do Europy. Co więcej, francuska policja nie radzi sobie z zabezpieczaniem terenu portu, co stawia kierowców zmierzających do Wielkiej Brytanii ciężarówek w jeszcze bardziej niebezpiecznej sytuacji. Rosnące zagrożenie zaczyna być też odczuwalne w samym mieście.
W związku z takim, a nie innym rozwojem wypadków, Francja poprosiła Wielką Brytanię o kolejną pomoc. Na kontynent mieliby przyjechać brytyjscy policjanci, którzy podobno lepiej radzą sobie z imigrantami niż ich francuscy koledzy. Powód? Ogromna część imigrantów pochodzi z Sudanu, Somalii, Syrii, czy Iraku, przez co władają oni w stopniu komunikatywnym językiem angielskim. Wielka Brytania pomocy jednak odmawia, tłumacząc, że obiecała przecież przekazywać Francji pomoc finansową w wysokości ponad 15 milionów euro i to powinno wystarczyć. Na więcej Francuzi nie mają co liczyć, gdyż zaprowadzenie porządku we Francji to wyłącznie francuski obowiązek.
Obecnie na miejscu znajduje się około 450 policjantów, zaś liczba imigrantów szacowana jest na 2,5 tys.
Źródło: International Business Times