„Sibir.Realia” to rosyjskojęzyczny portal internetowy należący do słynnego „Radia Wolna Europa”. Jego treści kierowane są przede wszystkim do mieszkańców Syberii, a ogólne nastawienie jest prodemokratyczne i antyputinowskie.
Właśnie na łamach tego szczególnego medium pojawił się w ostatnich dniach reportaż na temat zatrudniania kierowców w Polsce. Jego bohaterem jest Viktor – Rosjanin pochodzący z Nowosybirska, a więc z miasta oddalonego o 4,5 tys. kilometrów od granicy w Terespolu. Wniosek wypływający z artykułu jest zaś taki, że zatrudnienie się w Polsce to prawdziwa „ziemia obiecana”.
Viktor miał już 40 lat i długie doświadczenie za kierownicą, gdy postanowił wyjechać do Polski. Skłoniły go do tego dwie rzeczy, mianowicie szeroko rozumiane niezadowolenie z życia w Rosji, a także rozmowy z innymi kierowcami, jeżdżącymi do Rosji w barwach polskich firm transportowych.
Co Viktorowi nie podobało się w Rosji? Wśród problemów wymieniał między innymi niskie zarobki, problemy z uzyskaniem należnych wynagrodzeń, brak infrastruktury dla kierowców, a także brak poczucia bezpieczeństwa. Jak wspomina, w Rosji zawsze woził ze sobą tak zwany pistolet traumatyczny, czyli broń na gumową amunicję, służącą typowo do samoobrony. Dwukrotnie musiał też tej broni użyć.
Rosjanin skarżył się również na służby kontrolne, które jego zdaniem przerosły swoimi działaniami mafię. Dopóki pracował w kraju pochodzenia, policja zawsze kojarzyła mu się z koniecznością opłacenia łapówki. Teraz natomiast, gdy jeździ po krajach Unii Europejskiej, rozumiał, że policja może pełnić funkcję prewencyjną.
Doskonałym przykładem są tutaj dla Viktora niedzielne kontrolne trzeźwości, prowadzone od kilku miesięcy przez niemiecką policję. Wspomina, że sam był obiektem takiej kontroli, będąc wówczas pod niemałym wrażeniem. Zadziwiło go, że policyjna akcja może być nastawiona w stu procentach na prewencję i bezpieczeństwo, bez stosowania najmniejszych kar finansowych.
Jak natomiast było z wyjazdem do Polski? Zaczęło się od wizy turystycznej. Rosjanin wykorzystał ją, by znaleźć potencjalnego pracodawcę i otrzymać od niego zaproszenie do pracy. Zatrudnił się też „na czarno” jako mechanik, by zdobyć w ten sposób pieniądze na powrót. Następnie zaś wrócił na Syberię, poczekał na zaproszenie od przewoźnika i bez większego problemu otrzymał zezwolenie na pracę. Te pozwoliły mu legalnie przenieść się do Polski i ruszyć w trasy prowadzące na Zachód.
Na wstępie napisałem, że nasz kraj wymieniany jest w reportażu jako „ziemia obiecana”. Faktycznie tak jest, jako że Viktor zachwala po prostu wszystko. Podkreśla, że zarobki międzynarodowego kierowcy pozwalają wynająć mieszkanie w Warszawie i starczają na utrzymanie dziecka oraz niepracującej żony. Planuje już sprowadzenie do Polski swojej rodziny i wychwala szeroko rozumiane warunki pracy.
Wśród zalet jazdy u polskiego przewoźnika wymienia przestrzeganie norm czasu pracy, dostęp do bezpiecznych parkingów. czy jazdę nowoczesnym sprzętem, który serwisowany jest w profesjonalnym warsztacie. Jak twierdzi, na Syberii o czymś takim można tylko pomarzyć, śpiąc i naprawiając ciężarówki na poboczach.
Na koniec zaś, jak przystało na medium związane z „Radiem Wolna Europa”, Viktor czyni krytyczne uwagi wobec rosyjskiego rządu oraz jego braku poszanowania dla wolności. Pada przy tym stwierdzenie, że Europa dała mu możliwość nie tylko przetrwania, ale też po prostu życia.