Strażacki Crafter ciągnący na przyczepie amfibię – Bohun to bardzo lekka konstrukcja

Powyższe zdjęcie, opublikowane przez ambasadę Szwajcarii w Ukrainie, z transportowego punktu widzenia może wyglądać co najmniej podejrzanie. 3,5-tonowy Volkswagen Crafter ciągnie bowiem pojazd o naprawdę potężnym wyglądzie, dodatkowo robiąc to na jednoosiowej przyczepie. Jak się jednak okazuje, wszystko jest tutaj zgodne z przepisami, gdyż pojazd z przyczepy został zbudowany w bardzo lekki sposób.

Ta potężnie wyglądająca konstrukcja to produkt ukraińskiej marki Sherp, tutaj dostarczony w ratowniczo-poszukiwawczej wersji Bohun-2. Jego głównym wyróżnikiem jest niskociśnieniowe ogumienie, z oponami o wysokości 160 centymetrów. Dodatkowo jest to ogumienie z unikalnym systemem centralnego pompowania z wykorzystaniem gazów wylotowych z silnika. Innymi słowy, w oponach znajdziemy tutaj po prostu spaliny. Do tego dochodzi też system sterowania niczym z pojazdów gąsienicowych, całkowicie szczelna obudowa podwozia oraz brak jakichkolwiek zwisów w nadwoziu.

Bohun-2 może wspinać się na przeszkody o wysokości 100 centymetrów, pokonywać 35-stopniowe wzniesienia, czy po prostu pływać w wodzie. Wjedzie też na grząski lód, gdyż ewentualne wpadnięcie do wody nie zrobi na nim większego wrażenia. A jednocześnie cała konstrukcja jest bardzo lekka, bazując na jedynie 1,8-litrowym dieslu koreańskiej marki Doosan, rozwijającym moc 55 KM. Dzięki temu ratownicza wersja Bohun-2, z rozbudowanym oświetleniem, miejscami dla pasażerów, czy też niezależnym ogrzewaniem, ma masę własną na poziomie 2,4 tony. Dlatego też wystarczy tutaj jednoosiowa przyczepa na odpowiednio mocnej osi, ciągnięta przez samochód mający 3,5 tony „na haku”.

Obecnie Bohuny-2 bardzo przydają się Ukraińcom na terenach zalanych po zburzeniu tamy na Dnieprze. Stąd też egzemplarz ze zdjęcia, ufundowany przez Szwajcarów właśnie z myślą o zwalczaniu skutków tej tragedii i przekazany ukraińskim strażackom. Jak natomiast wyglądają możliwości poruszania się takiego pojazdu i jak jest on zbudowany, to możecie zobaczyć w materiale „Terenwizji”, opublikowanym już pięć lat temu: