Rumuńscy kierowcy cystern z czeskiego oddziału muszą dostać niderlandzkie wypłaty

Protest kierowców przed firmą (fot. FNV)

Bywają w transporcie procesy, które ciągną się od lat i tak naprawdę kończą na niczym. Przypadek niderlandzkiej firmy Wemmers Tanktransport wygląda jednak zupełnie inaczej. Już po raz drugi raz w ciągu dwóch lat przewoźnik przegrał ze związkiem zawodowym, który udowodnił w sądzie nieprawidłowości w zakresie zatrudniania kierowców.

W 2019 roku zapadł wyrok odnośnie nieopłacania wszystkich przepracowanych godzin. Przewoźnik musiał wówczas wypłacić czterem niderlandzkim kierowcom zaległe 45 tys. euro. W ubiegłym tygodniu wydano zaś wyrok w drugiej sprawie. Ta dotyczyła  czeskiego oddziału firmy, zatrudniającego głównie rumuńskich kierowców.

Rumuńscy kierowca mieli czeskie umowy, co przekładało się na czeskie wynagrodzenia. Jak jednak orzekł w ubiegłym tygodniu sąd, było to niewłaściwe zachowanie, gdyż Rumunii pracowali głównie w Niderlandach i tam też zarządzano ich pracą. Dlatego też kierowcy powinni otrzymać niderlandzkie wynagrodzenia, a nawet niderlandzkie dodatki socjalne, zgodne z tamtejsza umową zbiorową.

Objęci procesem kierowcy mają teraz otrzymać nowe wynagrodzenia, ale także dopłatę do wynagrodzeń z przeszłości, która wyrówna je do niderlandzkiego poziomu. Warto też wspomnieć o przebiegu samego procesu, w którym sąd stwierdził składanie fałszywych zeznań. Jak podaje niderlandzki magazyn „Transport-Online”, mieli się tego dopuścić pracownicy biurowi firmy, próbując ukryć rzeczywisty stan rzeczy. Sąd zdecydował się pominąć te zeznania w ocenie sprawy i nie wpłynęły one na wyrok.

Jak na razie nie ma żadnych doniesień o ewentualnym odwołaniu się od powyższego wyroku.