Robot marki Magirus gasił DAF-a z gazową cysterną – akcja z ukraińskiej autostrady

Powyżej: robot marki Magirus w czasie gaszenia DAF-a:

Ilość cystern, które jeżdżą obecnie po ukraińskich drogach, mogłaby zapewne pobić jakiś rekord. Ciężarówki w pełni zastąpiły tam bowiem dostawy gazociągowe lub morskie, odpowiadając nie tylko za logistykę krajową, ale też za transport z zagranicy. Jak natomiast pokazało piątkowe zdarzenie z obwodu połtawskiego, przy ewentualnym ratowaniu takich transportów można spodziewać się naprawdę szczególnego sprzętu.

Właśnie w piątek, na autostradzie M03 między Połtawą a Charkowem, kierujący DAF XF z gazową cysterną stracił panowanie nad swoim pojazdem. Zestaw złożył się wówczas w scyzoryk i wypadł z drogi, a następnie stanął też w płomieniach. Kierowca został niestety w tym wypadku ranny, choć na szczęście nie były to obrażenia krytyczne i pozwoliły opuścić kabinę jeszcze przed objęciem jej przez pożar. Krótko później mężczyznę przetransportowano więc do szpitala w pobliskiej Połtawie, a tymczasem strażacy zajęli się gaszeniem zbiornika gazu.

Sprzęt, który został wysłany do tej akcji, można określić prawdziwym starciem epok. Z jednej strony pojawiły się bowiem pojazdy, których konstrukcja pamięta jeszcze czasy Związku Radzieckiego. Mowa tutaj o średniotonażowej cysternie marki MAZ, a także załogowym wozie ratowniczo-gaśniczym marki Kamaz, w rzadko spotykanej konfiguracji 4×2. Z drugiej zaś strony, Ukraińcy wykorzystali jeden z najnowocześniejszych pojazdów gaśniczych, jakie istnieją obecnie na rynku. Był to gąsienicowy robot gaszący Magirus Wolf R1, który dysponuje systemem zdalnego sterowania i mógł podjechać pod gazowy zbiornik bez narażania życia któregokolwiek z ratowników.

Dla zainteresowanych dodam, że Magirus Wolf R1 miał swoją premierę ledwie dwa lata temu i wycenia się go na ponad milion złotych. Jest to gąsienicowy pojazd o masie 900 kilogramów, mający 1,5 metra długości i dysponujący elektrycznym napędem o mocy 20 KM. Jego baterie posiadają funkcję inteligentnego zarządzania temperaturą, dzięki czemu robot potrafi uniknąć niebezpiecznego przegrzania. Dodatkową funkcją okazuje się też holowanie, za sprawą przedniej, 2,4-tonowej wyciągarki. Skąd natomiast wziął się taki sprzęt na Ukrainie? Roboty marki Magirus przekazano tam w ramach wsparcia od niemieckiego rządu i zwykle pracują one przy usuwaniu skutków ataków rakietowych.