Renault Master z silnikiem na samo powietrze – klapa zamiast wielkiej premiery

Zdjęcia samochodu na powietrze znajdziecie w reportażu niderlandzkiego dziennika „Nieuwsblad Transport”, pod tym linkiem.

Producenci promują pojazdy czterokrotnie droższe od diesli, pojawiają się ciężarówki z pantografami, MAN współpracuje z Mercedesem, a ciągniki siodłowe mogą mieć po kilkanaście ton masy własnej. Ktoś mógłby więc powiedzieć, że w kwestii bezemisyjnego transportu nic już nas nie zaskoczy. A jednak teraz przychodzi zaskoczenie absolutne. Otóż w Niderlandach odbyła się premiera samochodu dostawczego napędzanego… sprężonym powietrzem.

Tak, miał to być samochód na właściwie darmowe paliwo, wymagające jedynie sprężenia. Spaliny miały składać się wyłącznie z ochłodzonego powietrza, wszystko miało być absolutnie proste, a przy tym obiecywano około 200 kilometrów zasięgu. Powietrzna instalacja miała być też stosunkowo tania i mała, kosztując 12 tys. euro i mieszcząc się w przestrzeni 1 m3. Zapowiadano wręcz, że wkrótce takie instalacje podbiją całą motoryzację, a inwestor szuka tylko miejsca do rozpoczęcia produkcji.

Pierwszy prototyp zbudowano na bazie Renault Master, doposażonym zbiorniki na powietrze pod ciśnieniem 200 bar. Powietrza to miało trafiać do silnika zbudowanego na bazie 2,3-litrowego diesla, pozbawionego układu zapłonowego oraz turbiny. Mówiąc w dużym skrócie, zamysł był taki taki, że sprężone powietrze obróci tłoki, zapewniając około 1000 obr/min i pozwalając na normalną jazdę. Problem pojawił się jednak w momencie, gdy samochód zaprezentowano niewielkiej ilości dziennikarzy.

Jak relacjonuje niderlandzki „Nieuwsblad Transport”, premiera w mieście Terneuzen okazała się kompletną klapą. Dopóki skupiano się na części teoretycznej, wszystko wyglądało imponująco. Później przyszła jednak część praktyczna, w ramach której auto miało jeździć po zamkniętym terenie. I tutaj ktoś zdołał zauważyć wskaźnik ciśnienia powietrza, który spadał dosłownie w oczach. Zamiast wspomnianych 200 kilometrów zasięgu, możliwe okazało się około 3 kilometrów. A dalej były już tylko tłumaczenia, próby wybrnięcia z sytuacji, nowe obietnice 15-20 kilometrów zasięgu, aż w końcu przyznanie się do faktu, że technologia nie jest gotowa do użytku, a pokazany samochód to tylko przedprototypowy prototyp…