Przewoźnicy płacą za protesty rolników – jeden dzień to nawet 35 milionów euro straty

Protesty rolników od kilku tygodni paraliżują transport. Po problemach z Niemiec, Francji, Belgii oraz Hiszpanii odczuwa się to także w Polsce, gdzie już od piątku rolnicy nie przestają blokować między innymi trasy S3 z Gorzowa do Pyrzyc. Ile natomiast coś takiego może kosztować? Temu przyjrzymy się na statystykach opracowanych w Hiszpanii.

Hiszpanie podsumowali swoje liczby z 7 lutego, gdy rolnicze blokady objęły między innymi obwodnicę Madrytu, a także główne trasy tranzytowe na południowym oraz północnym wybrzeżu kraju. Szacuje się, że łącznie utrudniło to ruch około 80 tys. ciężarówek, a kierowcy części z nich byli zmuszeni do nawet 12-godzinnego oczekiwania na przejazd.

Według wyliczeń organizacji przewoźników Fenadismer, jeden dzień z takimi problemami wystarczył, by narazić branżę transportową na stratę ponad 35 milionów euro. Oczywiście znaczną część tej kwoty przewoźnicy musieli wziąć bezpośrednio na siebie, poprzez poniesienie kosztów stałych, a jednocześnie nieodnotowanie zaplanowanych przychodów.

Tymczasem w rolniczych mediach już pojawiły się zapowiedzi kolejnej dużej akcji na polskich drogach. Według wstępnych planów, może do niej dojść we wtorek, 20 lutego, na głównych trasach tranzytowych i na ulicach Warszawy. Wszystko to pomimo faktu, że rolnicze postulaty dotyczą polityki krajowej i unijnej, nie mając żadnego związku z transportem.

Zdjęcie pochodzi z piątkowego artykułu: Protest rolników: ciężarówki stojące po horyzont i blokady co kilkadziesiąt kilometrów