Przestrzeń ładunkowa także z przodu, przyczepy do 4,5 tony i znośna cena – F-150 na prąd

W branży lżejszych samochodów użytkowych doszło do symbolicznego wydarzenia. Ford serii F, czyli od lat najlepiej sprzedający się pickup w Stanach Zjednoczonych, doczekał się wariantu całkowicie elektrycznego. A przy okazji rodzi się refleksja nad tym, czy elektryfikacja przyniesienie na kompletną zmianę kształtu nadwozi.

Elektryczny Ford F-150 Lightning wchodzi do oficjalnej sprzedaży, oferując przy tym imponujące osiągi. Samochód ma 563 KM mocy maksymalnej oraz 1050 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Jak na pojazd elektryczny, mile zaskakują też możliwości towarowe, z około tonową ładownością oraz dopuszczeniem do ruchu z 4,5-tonowymi przyczepami. Do wyboru będą dwie wersje zasięgu, 370 lub 480 kilometrów, a cena bazowego wariantu to 40 tys. dolarów (154 tys. złotych). Dla porównania, spalinowy odpowiednik z takim samym nadwoziem jest tańszy o zaledwie 4 tys. dolarów (15 tys. złotych).

Przyznam, że porównaniu do 3,5-tonowych pojazdów elektrycznych z Europy wypada to naprawdę dobrze. Lekkie auta użytkowe na prąd są u nas bowiem znacznie droższe, wolniejsze oraz słabsze, mając przy okazji mniejsze zasięgi.

Co natomiast ze wspomnianym na wstępie nadwoziem? Ford F-150 Lightning zachował przód z wersji spalinowej. Nie ma tam jednak komory silnika, gdyż cały napęd udało się ukryć w podwoziu. Dlatego samochód otrzymał przedni bagażnik, który oferuje 400 litrów pojemności, może być czyszczony pod bieżącą wodą, a także może znosić 180 kilogramowe obciążenia. W efekcie, co pokazano już na reklamach F-150 Lightning, można tam przewozić na przykład zaprawę budowlaną. Swoją drogą, może to też zapowiadać podwójne przeładowywanie takich roboczych „elektryków” – zarówno z tyłu, jak i z przodu 😉

Coś podobnego może też wkrótce trafić do samochodów ciężarowych. W końcu ciężarowa Tesla Semi, przygotowywana właśnie do seryjnej produkcji, również otrzymała przedni bagażnik (poniżej). W ten sposób producent chciał zachować względnie tradycyjny układ nadwozia, a jednocześnie wykorzystać pozostałą przy tym przestrzeń. Pozostaje tylko pytanie, czy takie eksperyment nie przejdą wkrótce do przeszłości, na rzecz samochodów użytkowych z całkowicie płaskimi przodami.