Prezes zamkniętej firmy ma wypłacić byłym kierowcom 6 mln zł – wyrok ws. Vlantana Norge

W Norwegii zapadł historyczny wyrok. Były prezes zarządu firmy transportowej będzie musiał wypłacić łącznie 13,4 miliona koron rekompensaty dla 52 kierowców ciężarówek. To kara za systematyczne manipulowanie dokumentacją wynagrodzeń.

52 kierowców ciężarówek oskarżyło byłego prezesa o wypłacanie zaniżonych wynagrodzeń, niezgodnych z norweską płacą minimalną. Oszustwo miało bazować na fałszowaniu dokumentacji, zaniżając ilość przeprowadzanych godzin, nawet o połowę. Co też ważne, proces dotyczył prezesa zarządu, jako że zatrudniająca kierowców firma już nie istnieje. Przedsiębiorstwo to nazywało się Vlantana Norge, było zarejestrowane w Norwegii, miało związek z dużym przewoźnikiem z Litwy i pospiesznie zostało zamknięte na początku 2020 roku. Firma była już wówczas pod ostrzałem całej grupy norweskich służb kontrolnych, a omawiany proces wydawał się przesądzony.

Pamiętacie historię kierowcach, który rzekomo pracowali po 4,5 godziny dziennie, a resztę czasu przejeżdżali ciężarówkami w celach prywatnych? To miało być jedno z wyjaśnień podawanych przy tym sprawie. W sądzie stwierdzono też, że nieprawidłowości przy obsłudze kart kierowców, zaniżone wypłaty oraz brakująca dokumentacja to kwestia błędów i nieporozumień, a nie celowego łamania prawa. Wszystko to nie przekonało jednak norweskiego sądu, który właśnie wydał wyrok, przychylając się do argumentacji kierowców.

Przede wszystkim sąd zgodził się na przypisanie osobistej odpowiedzialności byłemu prezesowi. Tym samym, jako że firma już nie istnieje, 52 kierowców ma otrzymać rekompensatę bezpośrednio od niego. Będą to kwoty od 300 do 700 tys. koron na osobę, a więc od 130 do 300 tys. złotych. A że uczestniczący w procesie kierowcy pochodzili głównie z Litwy, będą to dla nich naprawdę niemałe kwoty.

Łączna kwota tych odszkodowań wyniesie 13,4 miliona koron, a więc około 6 milionów złotych. Na tym też nie koniec, jako byłemu prezesowi naliczono bardzo wysokie koszty procesowe. Mowa tutaj o kwocie 6,7 miliona koron, czyli o kolejnych 3 milionach złotych. A gdy te dwie kwoty do siebie dodamy, otrzymamy równowartości 9 milionów złotych, które były prezes będzie musiał wypłacić w ciągu dwóch tygodni od wyroku. Choć przypomnę też, że tuż przed zamknięciem działalności policja zabezpieczyła część firmowego majątku. Niewykluczone więc, że teraz zostanie on przekazany na rzecz pokrycia kosztów lub wypłacenia rekompensat dla kierowców.

Jak podaje norweski magazyn związkowy „FriFagbevegelse”, relacjonujący szczegóły procesu, prawniczka oskarżonego nie chciała komentować sprawy. Wiadomo za to, że przeciwko przedsiębiorcy zeznawali między innymi jego byli zleceniodawcy. Tacy jak na przykład pracownik szewdzko-duńskiej poczty (PostNord), który zlecał dla ciężarówek Vlantana Norge stałe, 12-godzinne zadania. Jak stwierdził, za właśnie taki wymiar pracy PostNord miało się wówczas rozliczać. Za to w dokumentacji Vlantana Norge kierowcy mieli mieć wpisane na przykład 4,5 godziny, otrzymując tym samym mniej niż połowę wynagrodzenia.

Norwegowie są teraz przekonani, że sprawa obejdzie się bardzo szerokim echem, a osobiste skazanie byłego prezesa skłoni wiele firm do zmiany swoich działań. Ja jednak mam nieodparte wrażenie, że nie jest jeszcze koniec tej historii…

Źródła informacji: magazyn związkowy „FriFagbevegelse” oraz litewska telewizja publiczna „LRT”