Na niemieckiej autostradzie A3 doszło wczoraj do pożaru ciężarówki. W ogniu stanął MAN TGX z naczepą chłodniczą, a przewożony przez niego ładunek frytek skutkował bardzo szybkim rozprzestrzenianiem płomieni.
Do zderzenia doszło przed godziną 16, tuż przy węźle autostradowym Siebengebirge. Kierowca MAN-a w porę zauważył płomienie, zatrzymał pojazd na pasie awaryjnym i wraz ze zmiennikiem zdążył opuścić kabinę. Za to sama ciężarówka uległa całkowitemu zniszczeniu, uszkadzając także elementy otaczającej infrastruktury.
Ogień był tak silny, że przeniósł się na ekran dźwiękochłonny, położoną za nim łąkę, a nawet na pobliską linię kolejową, przystosowaną do pociągów wysokiej prędkości Intercity Express (ICE). Walka z płomieniami trwała około 40 minut i włączyło się w nią łącznie 70 strażaków. Tymczasowo zamknięto przy tym oba pasy ruchu, a na półtorej godziny wstrzymano też kursowanie wspomnianych pociągów.
Po dogaszeniu ciężarówki, ratownicy mogli zająć się usuwaniem wraku z jezdni. Ta operacja wymagała między innymi usunięcia nadpalonego ładunku frytek i zaangażowano w nią THW, czyli typowe dla Niemiec, techniczne służby ratunkowe. Utrzymano też zamknięcie jezdni w kierunku Frankfurtu, a i dzisiaj rano, w momencie pisania tego tekstu (około godziny 10), część pasów ruchu pozostawała wyłączona z użytku.
Choć zwykle Niemcy podają szacunkową wartość strat, tym razem nie padła żadna kwota. Nie podano tez żadnych informacji w kwestii przyczyny pożaru.