Zdarzenie z 5 maja bieżącego roku zostało już okrzyknięte najgroźniejszym wypadkiem w historii zautomatyzowanych ciężarówek. Jedna osoba została ranna i musiała trafić do szpitala, a według najnowszych informacji, opublikowanych przez portal „TechCrunch”, główną przyczyną zdarzenia okazał się błąd ludzki.
Zestaw widoczny na powyższym zdjęciu to amerykański Peterbilt 579 z naczepą, wyposażony w autopilota marki Waymo. Pojazd przechodził testy na autostradzie I-45 w Teksasie, przewoził niekomercyjny ładunek w formie balastu, poruszał się w sposób zautomatyzowany i posiadał w tym celu stosowne zezwolenie. Niemniej w kabinie nadal znajdowały się dwie osoby, w tym „kierująca” z 10-letnim doświadczeniem, mająca przejąć kontrolę nad ciągnikiem w sytuacji awaryjnej, a także zasiadający na prawym fotelu inżynier, obserwujący zachowania komputera.
Testowa ciężarówka poruszała się z prędkością 62 mph, czyli około 100 km/h. W teksańskich warunkach to raczej powolne tempo, gdyż na tamtejszych autostradach zwykle spotkamy się z ograniczeniem do 75 mph (120 km/h), także dla ciężarówek. Dlatego też zautomatyzowany Peterbilt był wyprzedzany przez inne zestawy, a jeden z nich zakończył swój manewr stanowczo zbyt wcześnie. W czasie wracania na prawy pas pojazd otarł się o bok Peterbilta, uszkodził elementy jego radarów, a także skłonił do ucieczki na pobocze. Testowa ciężarówka przecięła wówczas pas awaryjny, wpadła na przydrożny pas zieleni i zatrzymała się dopiero na betonowo-metalowych barierkach, które oddzielały autostradę od terenu zabudowanego.
Zbliżenie na uszkodzenia
40-letnia kobieta zasiadająca za kierownicą Peterbilta odniosła umiarkowane obrażenia i musiała trafić do szpitala. To pierwsza ranna osoba od początku testów zautomatyzowanych ciężarówek i stąd też określenie tego zdarzenia najgroźniejszym w historii tego typu pojazdów. Inżynier z prawego fotela okazał się cały i zdrowy, natomiast kierowca wyprzedzającego zestawu po prostu kontynuował jazdę, nie zatrzymując się na miejscu zdarzenia. Dlatego też w toku dochodzenia oskarżono go o „hit and run”, czyli spowodowanie wypadku połączone z ucieczką. Szybko udało się też ustalić kto był tym kierowcą, na podstawie nagrań z kamer.
W ciągu kolejnego miesiąca w sprawie udało się ustalić kilka ciekawych faktów. Między innymi ten, że testowa ciężarówka do końca pozostała w trybie zautomatyzowanym, a więc kierująca nie zdążyła przejąć na nią kontroli. Niemniej twórca autopilota – firma Waymo – nie dostrzega w ten sytuacji żadnych nieprawidłowości. Uznano, że pełna wina spoczywa po stronie wyprzedzającej ciężarówki, prowadzonej przez człowieka. Co też ciekawe, lokalna policja najwyraźniej była zaskoczona obecnością tego typu technologii na pokładzie rozbitego pojazdu. Do tego stopnia, że detektyw badający przyczyny zdarzenia nie wiedział, że Peterbilt poruszał się na autopilocie w momencie wypadku. Trzecia ciekawostka to natomiast fakt, że firma Waymo przez długi czas unikała jakiegokolwiek kontaktu z policją, nie odbierała telefonów, a nawet nie skorzystała z odszkodowania, które przysługiwało jej z OC sprawcy. Dlaczego? W tej sprawie nie udzielono komentarza.
Taki sam Peterbilt przed wypadkiem:
A na koniec możemy dojść do tematu, który pojawił się już na początku 2020 roku, w artykule zatytułowanym: Kierowców ciężarówek nie da się zastąpić – twórca autopilotów zamyka działalność. Padło tam między innymi następujące stwierdzenie:
Starsky Robotics powstało w 2015 roku. Jeden z dwóch założycieli przyznaje, że wówczas w sztucznej inteligencji dostrzegano gigantyczny potencjał. Wydawało się, że już wkrótce komputery będą zdolne samemu radzić sobie w ruchu drogowym, przewidywać zachowania ludzkich kierowców i podejmować kryzysowe decyzje.
Minęło jednak pięć lat, a sztuczna inteligencja okazała się rozwijać w znacznie niższym tempie. Jednocześnie ludzkie zachowania, konieczne do przewidzenia przez komputer, okazały się znacznie trudniejsze do zdefiniowania, niż początkowo to szacowano. W tej sytuacji nie udało się więc stworzyć systemu, który mógłby wyjść poza fazę testów.
Z uwagi na powyższe problemy, prace Starsky Robotics stale się opóźniały. To natomiast skłoniło inwestorów do wycofania i odcięło firmę od funduszy. Stąd też ogłoszona wczoraj decyzja o zakończeniu działalności. Co więcej, przy okazji założyciel firmy – Stefan Seltz-Axmacher – wyraził swój sceptyczny komentarz wobec całej technologii.