Ponad 1500 firm musiało wysłać dane z kart kierowców do „dobrowolnej” kontroli

Internetowe kontrole czasu pracy, wdrożone przez holenderską inspekcją transportowa ILT, to temat, który wzbudził w 2021 roku niemałe poruszenie. Jak bowiem wyjaśniałem w tym artykule, zastosowano tutaj zupełnie nowy zamysł, w którym inspektorzy zgłaszają się do przewoźników z prośbą o „dobrowolne” przesłanie zapisów pobranych z kart kierowców.

Jak natomiast powyższy pomysł sprawdził się w praktyce? ILT właśnie podało informacje na ten temat, w ramach oficjalnego podsumowania 2022 roku. Był to pierwszy pełen rok takich internetowych kontroli i jak twierdzi ILT, wszystko okazało się być sukcesem. Zdalnie udało się bowiem pozyskać zapisy czasu pracy od około 1500 przewoźników, wykonujących zarówno transport towarów, jak i transport osób. ILT celowało przy tym głównie w te firmy, z którymi dotychczas nie miało doświadczenia. Co więcej, inspektorzy też podkreślają, że dzięki prowadzeniu takich działań udało im się z łatwością spełnić unijne wymogi. Te bowiem narzucają minimalną ilość kierowców zawodowych, którzy muszą zostać skontrolowani w danym kraju w ciągu jednego roku.

Jakie były natomiast następstwa takich internetowych kontroli? Nawet gdyby w przesłanych zapisach widniały wykroczenia, ILT nie mogło wystawić natychmiastowej kary, gdyż nie istniała ku temu podstawa prawna. Niemniej był to dla inspektorów bardzo wyraźny sygnał, by udać się do tej firmy i przeprowadzić tam stacjonarną kontrolę lub ewentualnie wypatrywać jej pojazdów na drodze. Podobnie mogłyby też wyglądać następstwa sytuacji, w której jakaś firma odmówiłaby dobrowolnego przesłania swoich zapisów. Wówczas byłby to sygnał dla ILT, by zapukać do biura tej firmy, tym razem już z przymusową kontrolą.

Na razie żaden inny kraj nie wprowadził podobnego mechanizmu i nie słyszałem o podobnych planach. Niemniej, uwzględniając tak duża ilość pozyskanych danych, nie zdziwiłbym się, gdyby służby z innych państw poczuły się zainspirowane.