Polski kierowca aresztowany za imigrantów w naczepie – plomba i brak uszkodzeń

32-letni kierowca z Polski został wczoraj aresztowany pod zarzutem uczestnictwa w przemycie ludzi. Miało to miejsce w holenderskim porcie Hoek van Holland, skąd ciężarówka miała rozpocząć przeprawę promową.

Ciągnik siodłowy z naczepą stawił się w Hoek van Holland w środowy wieczór. Pojazd został poddany kontroli z udziałem psa tropiącego, a to doprowadziło do wykrycia czterech osób, w tym dwóch mężczyzn, jednej kobiety oraz 4-letniej dziewczynki. Cała grupa okazała się nielegalnymi imigrantami z Albanii, liczącymi na przedostanie się do Wielkiej Brytanii.

Jak podała holenderska żandarmeria, imigranci byli ukryci między paletami, a naczepa została zamknięta z użyciem linki celnej i plomby. Pojazd nie nosił też śladu bocznych lub górnych uszkodzeń i dlatego też założono, że imigranci dostali się do wnętrza w sposób zorganizowany, przy pełnej wiedzy osoby zamykającej pojazd.

Rodzi się oczywiście pytanie, czy tą osobą na pewno był polski kierowca? W końcu łatwo wyobrazić sobie sytuację, w której kierujący w ogóle nie zaglądał do wnętrza naczepy. Sprawa musi więc zostać potwierdzona w dochodzeniu, które zostało wszczęte przez oddział żandarmerii z Rotterdamu. Niemniej już na miejscu kontroli Polak został zatrzymany, oficjalnie stając się podejrzanym w sprawie przemytu ludzi. Za coś takiego w Holandii grozi kara od 6 do aż 18 lat więzienia, co jest następstwem zaostrzenia prawa, przeprowadzonego w 2016 roku.

Zdjęcie przedstawia holenderskiego żandarma z psem tropiącym. Niemniej to fotografia przykładowa, niezwiązana bezpośrednio z tekstem.