Zacznijmy od kilku zdjęć (pełna galeria pod tym linkiem):
Patrząc na pozostałości po tym MAN-ie TGS, można by uznać, że uczestniczył on w typowym najechaniu na tył. Cała historia okazuje się jednak znacznie bardziej skomplikowana, gdyż wywołała ją grupa policyjnych radiowozów, jadących do pilnej interwencji i wyprzedzających na wjeździe do tunelu.
Rzeczony tunel to krótka, miejska przeprawa, znajdująca się na drodze krajowej B10, na przedmieściach miasta Ulm. Wczoraj, o godzinie 6.45 rano, przejeżdżały tam dwa samochody ciężarowe o bardzo różnym charakterze. Jako pierwszy poruszał się Mercedes-Benz Actros z furgonową naczepą, jakie zwykle spotyka się przy transporcie przesyłek kurierskich. Za nim poruszał się natomiast trzyosiowy MAN TGS, ciągnący za sobą dwuosiową przyczepę i przewożący w cysternach mleko.
Pierwsza ciężarówka dojeżdżała już do końca tunelu, gdy jej kierowca został zmuszony do bardzo gwałtownego hamowania. Tuż przed nim pojawiła się bowiem grupa policyjnych radiowozów, jadących na sygnale i wyprzedzających na wąskiej jezdni inne samochody. I choć Mercedes zdołał się zatrzymać, przepuszczając radiowozy, w tym samym momencie doszło do tragedii. Ciężki zestaw z cysternami nie zdołał bowiem wyhamować, najechał na tył naczepy Mercedesa i uległ poważnemu uszkodzeniu.
Niestety, MAN okazał się być wyposażony w krótką, dzienną kabinę. Miejsce pracy kierowcy zostało więc zmiażdżone z dwóch stron, między tylnymi drzwiami naczepy a przednią ścianą cysterny. To też sprawiło, że mężczyzna odniósł ciężkie obrażenia i został zakleszczony we wraku. Pierwszej pomocy udzielała mu jeszcze jedna z załóg radiowozów, która natychmiast zatrzymała się na miejscu. Niemniej policjanci nie mieli możliwości wyciągnięcia rannego na zewnątrz. Udało się to dopiero strażakom, po rozcięciu lewej strony kabiny przy użyciu narzędzi hydraulicznych. Wtedy też kierowca został przetransportowany do szpitala.
Uwzględniając zaskakującą przyczynę hamowania, ograniczoną widoczność w tunelu, prawdopodobne różnice w masach zestawów i niewielkie odstępy w ruchu miejskim (tutaj podkreślę, że zasada minimalnego odstępu obowiązuje powyżej 50 km/h, poza terenem zabudowanym), naprawdę trudno się dziwić, że doszło do tego typu wypadku. Od razu pojawia się więc pytanie, czy wyprzedzanie na wjeździe do tunelu nie było nadmiernym ryzykiem ze strony policjantów i czy ktoś nie powinien za taki sposób jazdy odpowiedzieć?
O tym ostatnim temacie jak na razie w żaden sposób się nie wspomina. Wygląda więc na to, że nie było obiekcji co do zachowania policjantów. Podano za to jaka była przyczyna ich wyjazdu i kto uczestniczył w przejeździe. Otóż były to radiowozy z Spezialeinsatzkommando, czyli specjalnej jednostki taktycznej, przeznaczonej do zadań o zwiększonym ryzyku. W momencie zdarzenia zmierzały one do osoby znajdującej się „w wyjątkowym stanie psychicznym, stanowiącym zagrożenie dla życia”. Ostatecznie osobę tę udało się uratować oraz bez żadnych obrażeń przekazać służbom medycznym.