Polski kierowca-przewoźnik spędził niemal tydzień przy węgierskiej drodze krajowej nr 3. Mężczyzna mieszkał w kabinie przewróconej ciężarówki, w błotnistym rowie, nie chcąc opuścić pojazdu w obawie przed kradzieżą.
MAN TGA wykonywał przejazd między Polską a Bułgarią, wioząc ładunek pomidorów. W okolicach miejscowości Novajidrány, około 20 kilometrów od granicy ze Słowacją, zestaw wypadł z drogi i przewrócił się w rowie na prawą stronę. Przyczyną tego zdarzenia miały być bliżej nieokreślone problemy z układem hamulcowym.
Tuż po zdarzeniu kierowca i jednocześnie właściciel MAN-a miał odmówić skorzystania z węgierskiej pomocy drogowej, z uwagi na jej koszty. Zamiast tego postanowił czekać na przyjazd polskiego holownika. Ten z jakiegoś jednak powodu utknął na trasie i dlatego też MAN pozostał w rowie na kilka dni. Jak też wspomniałem na wstępie, właściciel MAN-a stanowczo odmówił opuszczenia ciężarówki, bojąc się ewentualnej kradzieży. Starszy mężczyzna mieszkał więc w przewróconej kabinie, będąc dodatkowo rannym w rękę.
Z czasem los przewoźnika przyciągnął uwagę okolicznych mieszkańców oraz innych kierowców ciężarówek. Jedna z Węgierek zamieściła na Facebooku post z opisem sytuacji (pod tym linkiem) i w ciągu doby został on udostępniony ponad 50 tys. razy. Przewróconej ciężarówce próbowali pomóc między innymi lokalni miłośnicy off-roadu z grupy Magyar Rescue 4×4. Węgrzy i kierowcy zadbali też o wodę oraz posiłki, a także o zorganizowanie pomocy medycznej. W końcu sprawa trafiła nawet do krajowej telewizji „RTL”.
Wczoraj po południu historia znalazła swoje szczęśliwe zakończenie. Na miejscu pojawił się holownik, który podniósł ciężarówkę z rowu. Pojazd mógł zostać odholowany w bezpieczne miejsce, a kierowca był świadkiem tego zdarzenia, jako że obrażenia ręki nie wymagały transportu do szpitala.
Węgierski reportaż z telewizji „RTL”: