Systemy bezprzewodowej łączności można dzisiaj znaleźć w większości ciężarówek. To chociażby popularne lokalizatory GPS, które ułatwiają zarządzanie flotą. Jak natomiast pokazało ostatnio dochodzenie z Ameryki, może być to też sposób na dotarcie do kierowcy, który popełnił całą serię przestępstw.
Sprawa dotyczy serii 25 podpaleń, w których ucierpiały samochody ciężarowe z firmy Swift Transportation. Dodam, że to jeden największych przewoźników w Stanach Zjednoczonych, zatrudniający około 11 tys. kierowców(!) i w transportowej społeczności mający raczej marny wizerunek. Jeśli natomiast chodzi o same podpalenia, to dokonywano ich nocami, gdy ciężarówki pauzowały, w okolicach naczepowego ogumienia. Co gorsza, w kabinach podpalanych zestawów mogli spać nieświadomi kierowcy, więc w przypadku wyjątkowo szybkiego rozprzestrzeniania ognia mogło dojść do tragedii.
Na szczęście żaden z takich kierowców nie został poszkodowany. Za to same podpalenia szybko zaczęły wydawać się podejrzane, jako że wszystkie 25 przypadków miało miejsce przy dwóch autostradach. Mowa tutaj o trasach I-10 oraz I-40, łączących wschodnie oraz zachodnie wybrzeże kraju. Wyglądało też na to, że podpalacz przemieszczał się po kraju, gdyż do sześciu podpaleń doszło w stanie Kalifornia, trzy miały miejsce w Arizonie, dziewięć w Nowym Meksyku, trzy w Teksasie i po jednym w Oklahomie, Luizjanie, Arkansas oraz Alabamie.
By rozwiązań tę zagadkę, śledczy sięgnęli do informacji z masztów telefonii komórkowej. Szukano przy tym urządzenia, które logowałoby się do masztów obejmujących parkingi, w szacowanych godzinach podpalenia. W ten sposób wytypowano kartę sim, które łączyła się z nadajnikami w 24 z 25 przypadków. Co natomiast najciekawsze, nie była to karta z telefonu, lecz z lokalizatora GPS zamontowanego w ciężarówce. Dalszym krokiem było więc ustalenie kierowcy pojazdu i uzyskanie zezwolenia na przeszukanie jego kabiny oraz miejsca stałego zamieszkania.
W ten sposób udało się dotrzeć do 64-latka ze stanu Michigan. W jego domu oraz ciężarówce znaleziono cały szereg dowodów, które potwierdzały obecność w okolicach podpaleń we wskazanych porach. Były to między innymi listy przewozowe, czy zapisy czasu pracy. Co więcej, jak udało się ustalić, mężczyzna miał w przeszłości osobisty zatarg ze Swift Transportation. W 2018 roku został bowiem oskarżony o przewóz kradzionych ładunków, a ów przewoźnik dostarczył śledczym kluczowych dowodów. Wygląda więc na to, że mężczyzna postanowił się po prostu zemścić.
Sprawa podpaleń trafi teraz przed sąd. Za 25 przypadków podpaleń, bez osób fizycznie poszkodowanych, oskarżony może otrzymać karę od 5 do nawet 20 lat więzienia.
Zdjęcie nie jest bezpośrednio związane z tekstem.