Po brytyjskie wizy zgłosiło się 27 lub 127 kierowców – klęska i tłumaczenia premiera

Minął już ponad tydzień od kiedy Wielka Brytania zdecydowała się na specjalny program wizowy dla kierowców ciężarówek. Temat zdążył już trafić do mediów z całego świata i zebrał tam wiele skrajnych reakcji. Dzisiaj możemy natomiast poznać reakcją najważniejszą, jaką są faktyczne statystyki zgłoszeń.

Jak podał sam prezes Wielkiej Brytanii, Boris Johnson, dotychczas do podjęcia tymczasowej pracy zgłosiło się 127 zagranicznych kierowców ciężarówek. Jeszcze niższą statystykę podało brytyjskie ministerstwo transportu, mówiąc o 27 kierowcach, pochodzących z krajów Unii Europejskiej i chętnych do jazdy cysternami.

W stosunku do łącznej puli 5000 wiz, wydaje się to liczba wyjątkowo niska. Tym bardziej, że cały projekt miał zostać zrealizowany ekspresowo, z kierowcami pracującymi na Wyspach już pod koniec października. Mamy więc chyba najlepszy dowód na to, że brytyjska oferta nie jest dla kierowców atrakcyjna. Przy tym jako jeden z głównych powodów klęski wskazuje się jej tymczasowość. W końcu wizy mają być ważne tylko do Bożego Narodzenia lub – jeśli rząd zrealizuje nowe plany – ewentualnie do lutego lub do marca przyszłego roku.

Choć sam Boris Johnson przedstawił to wszystko w zupełnie inny sposób. Jak sam stwierdził, główną przyczyną braku zainteresowania są podobne problemy w innych krajach świata. Wszędzie ma panować niedobór kierowców ciężarówek i dlatego też brytyjska oferta straciła na zainteresowaniu.

Swoją drogą, brytyjski premier rzucał też w ostatnich dniach innymi ciekawymi stwierdzeniami. Powiedział on na przykład, że to firmy transportowe i ogólnie sektor prywatny ponoszą winę za niedobór kierowców. To one powinny zadbać o odpowiednie warunki pracy, rozwój sieci parkingów i poprawę sanitariatów. A że firmy transportowe niczego takiego nie zrobiły, zawód kierowcy przestał być w Wielkiej Brytanii atrakcyjny.