Szwajcarska firma Futuricum, od niedawna należąca do koncernu Volvo, poinformowała o wprowadzeniu na rynek pierwszej elektrycznej ciężarówki z czterocyfrową pojemnością baterii. Wszystkie akumulatory liczą tutaj łącznie 1000 kWh, będąc montowanym nie tylko między osiami, ale też w specjalnej wieży za kabiną. Taki układ wymaga wręcz zastosowania układu 6×2, z trzecią osią wleczoną, a naczepa będzie musiała być krótsza lub uzyskać specjalny wyjątek w zakresie długości zestawu (jak na razie wprowadzony tylko w Szwajcarii).
Co jest w tym wszystkim najciekawsze, to masa własna aż tak ogromnego zestawu baterii. Najwyraźniej chcąc uniknąć spekulacji, producent oficjalnie wypowiedział się na ten temat, podając tutaj wartość 5620 kilogramów. Gdy natomiast dodamy do tego wysoką kabinę sypialną, trzyosiowe podwozie oraz resztę elektrycznego napędu, masę gotowego ciągnika możemy założyć na poziomie dobrych kilkunastu ton.
Co natomiast otrzymamy za to w zamian? Z łącznej pojemności 1000 kWh dokładnie 864 kWh ma przypadać na tak zwaną pojemność użyteczną. Dzięki niej, przy optymalnych warunkach pracy, pojazd przejedzie do 640 kilometrów na jednym ładowaniu. Następnie konieczny będzie postój pod ładowarką, który w przypadku bardzo mocnego urządzenia 350 kW oraz ładowania około 80-procentowego potrwa nieco ponad półtorej godziny.
Pierwsze egzemplarze takich ciągników mają trafić do klientów pod koniec 2023 roku i rozpoczną swoją karierę na szwajcarskich rejestracjach. Ich kierowcy otrzymają do dyspozycji 680 koni mocy maksymalnej i zaledwie 1-biegową przekładnię. Do wyboru dwa warianty kabiny sypialnej, pochodzące z Volva FM oraz FH, a jedyna możliwa konfiguracja podwozia to wspomniane już 6×2. A przy okazji można się zastanawiać, ile będzie ważyła ciężarowa Tesla Semi, której pierwszy egzemplarz już za tydzień trafi do klienta. Tam producent zapowiedział bowiem 800 kilometrów zasięgu, a więc pojemność baterii może znacznie przerastać omawiane tutaj 1000 kWh…
Starsze Futuricum z baterią 900 kWh (14,3 tony masy ciągnika):