Obsługa bramek sprawdziła legalność przewozu – szlaban w dole za brak zezwolenia

Czy transportową kontrolę może zainicjować pracownik autostradowych bramek? Okazuje się, że tak. Gdy bowiem pozbawiony zezwolenia „gabaryt” podjechał do bramek na A4, najpierw nie poniesiono dla niego skrajnego szlabanu, a następnie powiadomiono służby.

DAF XF105 z tak zwanym „domkiem holenderskim” chciał wjechać na autostradę A4 między Katowicami a Krakowem. Na bramkach kierowca poprosił o podniesienie dodatkowego, skrajnego szlabanu, z uwagi na transport bardzo szerokiego ładunku. To właśnie wtedy pracownik autostrady zapytał o ważne zezwolenie na przewóz ponadgabarytowy. Gdy natomiast kierujący takiego dokumentu nie okazał, obsługa bramek wezwała patrol policji autostradowej z Gliwic, a ta powiadomiła o sprawie WITD Katowice.

Inspektorzy zabrali ciężarówkę na MOP Kępnica, gdzie znajduje się oficjalny punkt kontrolny. Specjalnie poprosili też o odśnieżenie tego punktu, wzywając na miejsce autostradowy pług. Następnie dokonano pomiarów, które wykazały 3,73 metra szerokości całkowitej oraz 4,3 metra wysokości. Coś takiego wymaga nie tylko wspomnianego zezwolenia, ale też pilotażu złożonego z aż dwóch pojazdów. Co więcej, zauważono również braki w zapisach na karcie kierowcy, przekroczony czas jazdy oraz pęknięcie w przedniej szybie.

Efektem kontroli było wszczęcie postępowania administracyjnego na ponad 13,5 tys. złotych. DAF stracił dowód rejestracyjny za pękniętą szybę, a na miejsce trzeba było wezwać zastępczy ciągnik z innej firmy, wraz z ważnym zezwoleniem oraz dwoma pilotami. Inspektorzy nadzorowali proces przepinania naczepy, a także dokonali przedwyjazdowej kontroli dokumentów.

Treść komunikatu WITD Katowice:

Wczoraj (11 stycznia) po południu, na autostradowe bramki na A4 w Mysłowicach podjechał pojazd członowy z ładunkiem, którym był tzw. „domek holenderski”. Jest on zazwyczaj przewożony w całości, stanowiąc ładunek niepodzielny. Jednak charakteryzuje się sporą szerokością, co transportujący go przewoźnik powinien uwzględnić, zaopatrując się w stosowne zezwolenie na przejazd pojazdu nienormatywnego. Szerokość ładunku wymuszała przejazd szerszym, prawym przejazdem przez bramki, ograniczonym dwoma szlabanami. W tym momencie obsługa bramek uwarunkowała przejazd okazaniem zezwolenia na przejazd pojazdem nienormatywnym. Kierowca jednak takiego dokumentu nie okazał, co skutkowało wezwaniem patrolu policji z Komisariatu Autostradowego Policji w Gliwicach. Policjanci, rozeznawszy się w sytuacji, wezwali z kolei inspektorów ITD z Katowic, którzy niezwłocznie zjawili się na mysłowickich bramkach.

Pojazd należało zmierzyć i zważyć, by dokładnie określić wymogi co do zezwolenia na jego przejazd. Udano się więc na pobliski parking na MOP Kępnica przy autostradzie A4, gdzie znajduje się odpowiednie, przystosowane do tego typu pomiarów miejsce. Zimowa aura dała jednak o sobie znać, gdyż miejsce do ważenia było przykryte warstwą lodu i śniegu. Inspektorzy poprosili obsługę autostrady o przyjazd pojazdu do zimowego utrzymania dróg i pomoc w odśnieżeniu tego miejsca. Po niedługim czasie betonowa nawierzchnia miejsca do pomiarów była zdatna do użytku i inspektorzy przystąpili do działania.

Nienormatywne okazały się szerokość (3,73 m) i wysokość (4,30 m) pojazdu z ładunkiem. Przepisy ustawy Prawo o ruchu drogowym stanowią, że w takim przypadku przejazd autostradą powinien odbywać się po uzyskaniu zezwolenia kategorii „czwartej”. Ponadto zmierzona szerokość, która przekraczała wartość 3 metrów i 60 cm wskazywała, że przejazd powinien był odbywać się w towarzystwie dwóch pojazdów pilotujących, podczas gdy domek przewożono bez żadnej asysty.

Inspektorzy, oprócz gabarytów pojazdu, sprawdzili także dokumenty kierowcy oraz zapisy czasu pracy. Tu dopatrzyli się dodatkowo drobnych uchybień związanych z brakami w danych o aktywności zapisanymi na karcie kierowcy oraz przekroczeniem czasu jazdy bez wymaganej przerwy. Zatrzymano również dowód rejestracyjny ciągnika siodłowego z powodu pęknięcia szyby przedniej. Przedsiębiorcy grozi łącznie kara ponad 13,5 tys. zł, która może zostać nałożona po przeprowadzeniu odpowiednich postepowań administracyjnych.

Przewoźnik nieposiadający zezwolenia oraz dwóch pojazdów pilotujących oczywiście nie mógł kontynuować przewozu i groziło mu usunięcie pojazdu na strzeżony parking. Jednakże zdołał on zorganizować pomoc innego przewoźnika, który wybawił go z tej opresji. Na miejsce przyjechał więc ciągnik innego przewoźnika wraz z dwoma pojazdami pilotującymi. Sprawdzono jeszcze czy kierowca posiada odpowiednie zezwolenie i po pozytywnej weryfikacji kierowcy przepięli naczepę z domkiem, a następnie odjechali w asyście pilotów.