Powyżej: Nysy 522 opisywane w tym artykule
Samochody dostawcze marki Nysa, produkowane w latach 1959-1994, na dobre zniknęły już z krajobrazu polskich dróg. Teraz może jednak nastąpić niespodziewanych powrót, jako że prawo do używania marki Nysa zostało wykupione, a wrocławski inwestor ma z nim związane bardzo konkretne plany. Firma zamierza produkować dostawcze samochody elektryczne z polskimi silnikami, przygotowała też swój plan B, a wstępne efekty są w ten weekend prezentowane na targach motoryzacyjnych Poznań Motor Show 2023.
Nowa Nysa prezentowana na targach:
W ostatnich latach już wielokrotnie pojawiły się prototypy „polskich” samochodów, w tym także plany powrotu do dawnych marek. Problem jednak w tym, że zwykle były to tylko efektowne nadwozia, za którymi nie stały żadne własne rozwiązania techniczne. Innymi słowy, były to raczej wydmuszki niż realne projekty samochodów. Z nową Nysą sytuacja jest jednak zupełnie inna. Firma o nazwie Nysa Zakład Pojazdów S.A. najpierw zabrała się bowiem za przygotowanie podwozia i układu napędowego, korzystając w dużej mierze z polskich podzespołów, a nierzadko zlecając wręcz zaprojektowanie ich od podstaw. Ba, to podwozie udało się już poddać licznym próbom technicznym, a nawet zdobyć homologację między innymi dla hamulców, oświetlenia, czy zderzaków. Na poznańskie targi firma przywiozła też własne centrum do badania wytrzymałości silnika, skrzyni biegów oraz baterii, podkreślając swoje poważne podejście do spraw technicznych. Nałożenie na to wszystko nadwozia ma zaś być dopiero końcowym elementem projektu, tak naprawdę stosunkowo prostym w wykonaniu. Dlatego, choć pokazany w Poznaniu prototyp ma metalowe rurki zamiast kabiny, okazuje się być projektem nadspodziewanie poważnym.
Stanowisko badawcze dla napędu:
Badany silnik (po naszej prawej) oraz przekładnia (po naszej lewej)
Skoro sprawa jest poważna, to spójrzmy co nowa Nysa ma zaoferować w praktyce. To pełnowymiarowe auto dostawcze, mające DMC do 3,5 lub 4,25 tony, oferujące 3260 lub 4050 milimetrów rozstawu osi i mające napęd wyłącznie elektryczny. Jego silnik został zaprojektowany przez Łukasiewicz – Górnośląski Instytut Technologiczny i okazuje się to jednostka o chwilowej mocy maksymalnej 185 KM, mocy stałej 118 KM i maksymalnym momencie obrotowym 360 Nm. Do tego dołożono jednobiegową przekładnię, sygnowaną przez amerykańską markę BorgWarner, choć mającą pochodzić z polskiego zakładu produkcyjnego. Jeśli natomiast chodzi o źródło energii, to mają nim być dwie baterie o pojemności po 33 kWh, opracowane przez warszawską firmę 4En. Coś takiego powinno zapewnić około 250 kilometrów zasięgu na jednym ładowaniu, przy masie własnej na poziomie 1900 kilogramów (w stanie takim jak ten zaprezentowany na targach). Dodam też, że napęd przekazywany jest na przednie koła, ale w konstrukcji podwozia zachowano klasyczną, pełną ramę.
Rama z widocznym umiejscowieniem baterii:
Według obecnych założeń, nowa Nysa ma być wytwarzana we Wrocławiu jako samochód małoseryjny. W praktyce oznacza to do 1500 egzemplarzy rocznie i jest bardzo istotne także z punktu widzenia wyposażenia. Produkt małoseryjny nie musi bowiem spełniać wszystkich wymogów homologacyjnych i może zostać pozbawiony na przykład poduszki powietrznej w kierownicy. Dlatego też, ze względów bezpieczeństwa, producent zapowiada ograniczenie prędkości maksymalnej do 90 km/h. Choć nie zmienia to faktu, że w wielu elementach kabiny dopatrzymy się rozwiązań znanych z innych marek. Dla przykładu, gotową kolumnę kierowniczą pozyskano w firmie Continental, wraz z kierownicą i towarzyszącymi jej przełącznikami. W efekcie okazała się to kierownica doskonale znana z Iveco Daily. Za to zestaw elektronicznych wskaźników został zaprojektowany już typowo dla Nysy. Można w nim uruchomić szatę graniczną wzorowaną na klasycznej Nysie.
Wstępnie umieszczone elementy sterujące:
Kolejnym etapem prac ma być nałożenie wspomnianej kabiny. Wtedy też będzie można dokończyć proces homologacyjny, prowadzony na torze w Bednarach pod Poznaniem. W międzyczasie firma prowadzi też rozmowy z potencjalną siecią serwisową, która mogłaby zająć się obsługą pojazdów. Gdy natomiast wszystko będzie już gotowe, powinna wystartować sprzedaż, skierowana głównie dla klientów flotowych. Żadne konkretne ceny lub daty jeszcze jednak przy tym nie padły. Wiadomo za to jaki może być ewentualny plan B. Otóż Nysa Zakład Pojazdów S.A. chce zająć się także konwersją używanych aut dostawczych dwóch wiodących marek, mających napęd spalinowy. Pojazdy te miałyby więc trafiać do wrocławskiego zakładu, otrzymywać taki sam napęd jak opisywany powyżej, być gruntownie odnawianym, a następnie być przerejestrowywanym na auta elektryczne. Będzie to więc opcja dla mniejszych przedsiębiorstw, chcących zamienić auto spalinowe na elektryczne, ale bez ponoszenia przy tym pełnych kosztów. Szacuje się bowiem, że konwersja 5-letniego samochodu spalinowego będzie w Nysie o 50 procent tańsza niż zakup zupełnie nowego auta na prąd.
Zdjęcie z prób homologacyjnych:
Dodatkowe zdjęcia prototypów: