Norwegia zaczęła walkę z kabotażem – kary do 60 tys. koron oraz blokady na kołach

Wraz z początkiem bieżącego miesiąca, w Norwegii zmieniły się przepisy dotyczące kabotażu. Tamtejsza inspekcja Statens Vegvesen nie musi już rozpatrywać każdego przypadku w długotrwałych dochodzeniach, lecz może wystawiać kary na miejscu zatrzymania, łącząc to z zakładaniem blokad na koła.

Norweskie media piszą już o pierwszych przypadkach wykorzystania nowych przepisów, wymieniając przy tym bardzo różne stawki kar. Najwyższa kwota padła podczas wczorajszej kontroli w Gullesfjordbotn, na samej północy kraju. Zagraniczny przewoźnik został tam przyłapany na przekroczeniu kabotażowego limitu, wykonując przewozy krajowe przez zbyt długi czas. Jego trasy uznano więc za nielegalne, a nałożona z tego kara wyniosła 60 tys. koron (równowartość około 22,5 tys. złotych).

Inny przypadek odnotowano w punkcie kontrolnym Lefdal, na południu kraju. Zatrzymano tam zagraniczny zestaw z rybami, który załadowany wyruszył z Rygi na Łotwie, następnie zebrał doładunek z Oslo i obie partie towaru miał rozładować w Måløy na norweskim wybrzeżu. W tym przypadku stwierdzono całkowicie nieuprawniony kabotaż, argumentując, że zlecenie tego typu można rozpocząć dopiero po rozładowaniu towaru międzynarodowego. Na firmę transportową nałożono karę w wysokości 25 tys. koron (9,5 tys. złotych), a na koło ciągnika założono blokadę. Nakazano też rozładowanie towaru zabranego z Oslo, by przekazać go innej, uprawnionej ciężarówce.

Również w Lefdal zatrzymano estoński zestaw, którego kierowca nie posiadał wszystkich wymaganych listów przewozów, dokumentujących transporty wykonane przed kabotażem. W efekcie i tutaj kabotaż został uznany za nielegalny, a na firmę natychmiast nałożono karę w wysokości 12 tys. koron (4,5 tys. złotych).