Nikola Tre w wydaniu gotowym do testów – to elektryczny ciągnik na bazie Iveco S-Way

Tekst został nieco zmodyfikowany, zweryfikowałem kilka kluczowych danych.

2 grudnia 2019 roku dla dwóch producentów ciężarówek może okazać się historyczną datą. Właśnie wczoraj, w Turynie, Nikola oraz Iveco zaprezentowały swoje pierwsze, wspólne dziecko. Jest nim Nikola Tre w zupełnie nowej wersji, będącej naprawdę blisko samochodu produkcyjnego.

Przypomnę, że na początku września tego roku pojawiły się sensacyjne doniesienia. Zgodnie z nimi, Iveco oraz obejmujący je koncern CNH miały zainwestować ćwierć miliarda dolarów w nową, amerykańską firmę Nikola. Tym samym Iveco miało pomóc Nikoli w wejściu na światowy rynek samochodów ciężarowych. Mowa była między innymi o dostarczeniu homologowanych części, czy też wspólnymi rozkręceniu produkcji. Samo Iveco miało zaś zyskać szansę, by bezpośrednio skorzystać na ewentualnym sukcesie elektrycznych i wodorowych ciężarówek.

Amerykańskie Nikole One oraz Two, a także prototyp Nikoli Tre sprzed połączenia się z Iveco:

Od tamtych wydarzeń minęły zaledwie trzy miesiące. Wystarczyło jednak, by Nikola oraz Iveco przygotowały już pierwszy wspólny projekt. W poniedziałkowy wieczór, w Turynie, odbyła się jego pierwsza oficjalna prezentacja. Ja dopiero co wróciłem z tego wydarzenia do hotelu, a cały wtorek mam spędzić na dokładniejszych prezentacjach poszczególnych rozwiązań. Uznałem jednak, że już teraz przedstawię Wam czego dowiedziałem się dotychczas.

Zaprezentowany w Turynie pojazd to Nikola Tre, czyli trzeci model tego amerykańskiego producenta. Jest on dedykowany do sprzedaży w Europie i w przeciwieństwie do modeli amerykańskich nie ma wysuniętego przodu. Możecie też pamiętać, że pojawienie się modelu Tre zapowiadano już w 2018 roku. Gdy jednak Nikola oraz Iveco połączyły siły, cały plan wyraźnie się zmienił. Zamiast bowiem przygotowywać ciężarówkę od zera, skorzystano z najnowszego modelu włoskiej marki.

Grafiki zapowiadające wnętrze Nikoli Tre:

Bazą dla Nikoli Tre jest też Iveco S-Way. To właśnie z niego pochodzi tutaj kabina oraz spora część podwozia. Z daleka da się zauważyć znany z S-Waya kształt dachu, czy też przednich reflektorów. Choć Nikola oczywiście popełniła pewne zmiany, zastępując lusterka kamerami, czy też przygotowując zupełnie nowy przód. Zmieniło się także wnętrze, otrzymując inne materiały oraz dwa bardzo duże ekrany.

Z drugiej strony, od technicznej strony Nikola Tre ma być bardzo daleka od S-Waya. Przede wszystkim dlatego, że w ofercie nie będzie żadnej wersji spalinowej. Tre dostaniemy wyłącznie z silnikami elektrycznymi montowanymi bezpośrednio na tylnej osi. Ich chwilowa moc ma wynosić nawet 1000 KM. Niemniej moc stała, którą odczujemy przy normalnej jeździe, to 650 KM. Ciekawie wypada też moment obrotowy – to zaledwie 1800 Nm, ale dostępne już od najniższych możliwych obrotów. Jeśli zaś chodzi o źródło prądu, to do wyboru będą dwie opcje – baterie zapewniające do 400 km zasięgu lub ogniwa wodorowe, które na jednym, 15-minutowym tankowaniu pozwolą przejechać 800 km.

Do tego dojdą też pewne mniejsze zmiany. Dla przykładu, Nikola zdecydowała się na zmianę układu kierowniczego. Zamiast klasycznego układu z S-Waya, ma to być układ elektroniczny. Domyślam się, że ma to na celu przygotowanie ciężarówki do łatwego montażu autopilota. Różnica będzie też zapewne w cenie, choć dzięki bazowaniu na popularnej, masowo produkowanej ciężarówce, nie powinno tutaj być aż tak dużej tragedii.

Jak natomiast wszystko wypadnie w praktyce? Tego dowiemy się naprawdę wkrótce. Otóż Nikola Tre gotowa jest do testów i w 2020 roku trafi do pierwszych użytkowników. Następnie, jeśli testy nie wykażą problemów, w 2021 roku rozpocznie się oficjalna sprzedaż. Wiadomo, że początkowo z salonach pojawią się tylko wersje z bateriami. Te zasilane z wodoru dojdą do oferty z opóźnieniem, co może wynika z konieczności przystosowania wodorowej infrastruktury.

Nikola Two testowana już w Ameryce:

Co też ciekawe, niewykluczone, że Nikola Tre będzie produkowana w fabrykach należących do Iveco. Znacznie ułatwiłoby to proces przygotowania pojazdu, a także jego późniejszej dystrybucji. Nie obyłoby się też bez pozytywnego wpływu na wspomnianą cenę, zwłaszcza w przypadku fabryki w Madrycie, wyspecjalizowanej w dużych ciągnikach. Niemniej w tej kwestii trwają jeszcze rozmowy i amerykańsko-włoscy partnerzy nie podjęli ostatecznej decyzji.

O nowym Iveco S-Way więcej przeczytacie tutaj.

Dla przypomnienia, wnętrze Iveco S-Way: