Przed chwilą opublikowałem artykuł, który mówił o aż dwóch zakazach jazdy nałożonych na tę samą ciężarówkę (znajdziecie go tutaj). Pojazd zatrzymano w odstępie czterech dni, na dystansie zaledwie 22 kilometrów, a problemem za każdym razem okazywał się niesprawny hamulec w naczepie. Wszystko wskazuje więc na to, że po pierwszej kontroli przewoźnik całkowicie zignorował nakaz naprawienia pojazdu, jednocześnie znajdując jakiś sposób na opuszczenie strzeżonego parkingu.
Jak natomiast powinien tutaj wyglądać w takiej sytuacji właściwy przebieg wydarzeń? O tym bardzo wiele mogą opowiedzieć mobilne warsztaty, które regularnie zajmują się tego typu sprawami. Dla przykładu przyjrzymy się więc jednej z takich interwencji, która dotyczyła polskiej naczepy skontrolowanej w Austrii, również mającej problemy z hamulcami.
Kontrola ta miała miejsce w okolicach miejscowości Mistelbach, około 35 kilometrów na południe od czeskiej granicy w Mikulovie. Austriacka policja dysponuje tam stacją diagnostyczną, która pozwala drobiazgowo weryfikować stan techniczny pojazdów, włącznie z kondycją ich hamulców. W omawianym przypadku sprawdzono akurat Volvo FH z naczepą „burtofiranką”, wyposażoną w osie marki SAF i hamulce tarczowe. Efektem tej kontroli było stwierdzenie zbyt niskiej siły hamowania, zbyt cienkich tarcz i klocków hamulcowych, sparciałej poduszki pneumatycznej, a także uszkodzenia mechanicznego jednej z naczepowych opon, w postaci przetarcia od wewnętrznej strony.
Dalszy przejazd ciężarówki został zakazany, a przewoźnik faktycznie podjął kroki prowadzące do usunięcia usterek. Na miejsce wezwano mobilny serwis z Polski, który przyjechał z Mysłowic, oddalonego od miejsca kontroli około 350 kilometrów. Mechanicy mieli za zadanie wymienić pięć tarczy hamulcowych, wszystkie klocki hamulcowe, jeden siłownik hamulcowy oraz jedną poduszkę pneumatyczną, przywożąc niezbędne części swoim Renault Master. Od razu wyjaśnię, że mowa tylko o pięciu tarczach, jako że szósta z nich była wymieniana tuż przed kontrolą i pozwolono jej na dalszy użytek.
Wykonanie wszystkich wymian pod punktem kontrolnym zajęło mechanikom około czterech godzin. Dokumentację z tych prac możecie zobaczyć na dołączonych zdjęciach. Gdy wszystko było już gotowe, ciężarówka została poddana kolejnej austriackiej kontroli, tym razem przechodząc ją bez uchybień i otrzymując prawo do kontynuowania trasy.
Zdjęciami i informacjami podzieliła się firma Mobilny serwis TIR MJKB.