W nawiązaniu do tekstu:
Podobno jazda przez okrągłą dobę, nawet w lekkim transporcie osób, odeszła już do przeszłości. A jednak, kierowca, który 30 czerwca doprowadził do najechania na tył, był w pracy przez okrągłą dobę. Takie wnioski wysnuła holenderska policja, bazując na rozmowach z pasażerami.
Jak się okazało, 40-letni mężczyzna ruszył w trasę 29 czerwca, około godziny 6 rano. Punktem startowym był jego dom na samym wschodzie kraju, nieopodal ukraińskiej granicy. Stamtąd miał dojechać aż na zachód Holandii.
40-latek najpierw zebrał pasażerów po okolicy, a następnie udał się w kierunku Berlina, na stałe miejsce krótkiego postoju i ewentualnej wymiany pasażerów. Stamtąd białe Renault Master ruszyło w kierunku Holandii, dojeżdżając aż do Woensdrechtu, na południowy zachód kraju. Tam, 30 czerwca, około godziny 5.40, samochód najechał na tył stojącej, zepsutej ciężarówki.
Policja wyliczyła, że z miejsca swojego zamieszkania do Woensdrechtu kierowca miał około 1600 kilometrów. Nie uwzględnia to jednak dodatkowego dystansu, który trzeba było pokonać przy odbieraniu pasażerów. Uznano też, że mężczyzna musiał być w pracy przez okrągłą dobę, od momentu wejścia do samochodu pod domem, aż do samego wypadku. Jak więc podaje „Transport-Online”, za główny powód zdarzenia policja uznała przemęczenie.
Przypomnę, że Renault Master przewoziło ośmiu pasażerów. Wszystkie te osoby, a także kierowca, odniosły obrażenia. W przypadku pięciu z nich były to niestety rany bardzo ciężkie. Jeśli natomiast chodzi o kierowcę ciężarówki – 30-letniego obywatela Słowenii – to na szczęście nic mu się nie stało.
Zdjęcie z miejsca zdarzenia:
Negen gewonden bij ongeluk op A4/A58, oponthoud voor verkeer richting Zeeland https://t.co/GdjIZMM9jr @NOS#Woensdrecht #Hoogerheide #Markiezaat #Zeeland #A4 #A58 #Files #File #Ongeluk
— Michael (@michael15071997) 30 juni 2018