Miał 3 promile, ruszył w trasę z Polski do Czech i rozbił się 130 km od granicy

Fot. czeska policja

Był piątek, godzina 15, a więc na drogach nie brakowało ruchu. Tymczasem na krętych, i wąskich trasach północnych Czech swojego „rajdu” dokonał 48-letni kierowca polskiej ciężarówki. Mężczyzna miał w wydychanym powietrzu około 3 promile i nie potrafił zmieścić się na jednym pasie ruchu.

Na drodze nr 37, pod miejscowością Stržanov, Renault Gamy T zboczyło na przeciwległy pas i lusterkami zderzyło się z innym zestawem. Chwilę później kierowca znowu opuścił swój pas, tym razem na szczęście zjeżdżając na prawo. Ciężarówka wpadła przy tym do rowu, wbiła się w miękki grunt i w końcu została zatrzymana.

Gdy na miejsce przybyła policja, kierowca okazał się być kompletnie pijany. Pierwsze badanie alkomatem wskazało 3,08 promila, dwa kolejne 2,84 oraz 2,90. Co więcej, mężczyzna przyznał, że prowadził w ten sposób od dłuższego czasu. Już w tym stanie miał wjechać z Polski do Czech, przez granicę w Kudowie, a punktem docelowym jego trasy było Brno.

Na szczęście żadna osoba nie została przy tym poszkodowana. Skończyło się więc na stratach materialnych, w tym zerwaniu lusterka w uderzonym zestawie oraz poważniejszych uszkodzeniach w samym Renault. Łączna wartość tych uszkodzeń miała sięgnąć 155 tys. koron czeskich, czyli około 26 tys. złotych.

A że zdarzenie miało miejsce już 16 października, w międzyczasie kierowca zdążył zostać osądzony, a wyniki tego postępowania trafiły właśnie do mediów. W ramach kary za skrajną nieodpowiedzialność, czeski sąd postanowił na pięć lat zakazać mężczyźnie wjazdu do tego kraju. Prawo jazdy zostało też zatrzymane, przy nałożeniu pięcioletniego zakazu prowadzenia.