MAN modernizuje gamę: inteligentne kamery zamiast lusterek i autopilot w korku

Powyżej: nowe wyposażenie na filmowej reklamie

Choć od premiery nowych MAN-ów minęło zaledwie półtora roku, niemiecki producent już zdecydował się na modernizację. Ciężarówki otrzymają sporo nowego wyposażenia, głównie z zakresu nowoczesnych technologii.

Od października wszystkie nowe MAN-y TGX, TGS, TGM oraz TGL będą oferowane z kamerami zamiast lusterek. Łącznie pojawią się aż trzy obiektywy, montowane nad drzwiami bocznymi, a także na narożniku kabiny, po stronie pasażera. To wystarczy, by wyeliminować z nadwozia wszystkie dotychczasowe lusterka, włącznie z tymi umieszczanymi nad szybami.

Pomimo zastosowania trzech różnych kamer, kierowca otrzyma do dyspozycji tylko dwa wyświetlacze. To zasługa inteligentnego systemu, który będzie mógł połączyć dwa różne obrazy w całość. Dzięki temu, na przykład przy skręcaniu w prawo, wyświetlacz na prawym słupku pokaże nam całe prawe otoczenie pojazdu, włącznie z tak zwanym „martwym polem”. Obraz będzie przy tym dopasowywany do prędkości, kierunku ruchu oraz zakresu skręcenia kierownicy. Kierowca będzie mógł też ręcznie zmienić ustawienia, korzystając z trzech wstępnie zaprojektowanych formatów. Dokona tego przełącznikami na boczku drzwiowym.

Co też ciekawe, lewy wyświetlacz będzie różnił się rozmiarami od prawego. Po stronie kierowcy zamontuje się niewielki, 12-calowy ekran, by w jak najmniejszym stopniu ograniczać widoczność. Po stronie pasażera pojawi się zaś większy, 15-calowymi ekran, by siedzący dwa metry dalej kierowca mógł dostrzec nawet niewielkie szczegóły. Jeśli natomiast chodzi o obiektywy, to wyposażono je w układ automatycznego podgrzewania, reagujący na niekorzystne warunki atmosferyczne. MAN mówi też o specjalnych filtrach na obiektywy, które mają ograniczać niepożądane działanie światła.

Poza powyższymi kamerami, nazywanymi przez MAN-a OptiView, przygotowano też pewne zmiany dla układu napędowego oraz samego procesu prowadzenia. Ten ostatni będzie mógł się zmienić dzięki systemowi nazwanemu CruiseAssist i wprowadzanemu właśnie do oferty TGX-a oraz TGS-a. Jest to coś w rodzaju autostradowego autopilota, który w czasie jazdy do przodu oraz na łagodnych łukach automatycznie obsłuży prowadzenie. Będzie przy tym kręcił kierownicą, a także hamował lub przyspieszał, w zależności od sytuacji na drodze. Co więcej, CruiseAssist ma też działać w korkach, samodzielnie obsługując proces podjeżdżania. Swoją drogą, bardzo jestem ciekawy, czy będzie potrafił stworzyć przy tym korytarz ratunkowy.

Nowym systemem jest też Collision Avoidance Assistant, a więc system unikania kolizji przy zmianie pasów. Gdy boczny radar wykryje podjeżdżanie do innego pojazdu, ciężarówka automatycznie zareaguje, kontrując kierownicę i ściągając ciężarówkę na poprzedni pas.

Do tego dochodzą pewne zmiany w napędzie. Najpopularniejszy silnik D26 (12,4 litra) będzie teraz w inny sposób wykonywał toczenie, robiąc to przy minimalnie niższych obrotach. Gdy ciężarówka będzie na przykład podjeżdżała do końca wzniesienia, a skrzynia biegów automatycznie załączy bieg neutralny, jednostka napędowa utrzyma tylko 550 obr./min. W praktyce powinno się to przełożyć na niższe zużycie paliwa. Wszystkie MAN-owskie silniki mają też otrzymać nowe środki smarne, zmniejszające wewnętrzne tarcie. Dzięki temu spełnią normy emisji spalin Euro 6e, a przy okazji znowu obniżą spalanie. Poza tym oprogramowanie silników będzie można aktualizować zdalnie, w sposób bezprzewodowy. Jeśli natomiast ktoś będzie potrzebował bardzo mocnego silnika, zaoferuje mu się bardziej ekonomiczne oprogramowanie. Największa jednostka D38 (15,2 litra, moc do 640 KM) ma posiadać funkcję ograniczania momentu obrotowego, w czasie jazdy w trybie „Efficicency Plus”. Ma to generować oszczędności na przykład w czasie powrotów bez dużego obciążenia.

A na koniec jeszcze przypomnę, że to już końcówka rozwoju własnych, dużych silników MAN-a. Od 2024 roku niemiecka marka ma mieć wspólne jednostki ze Scanią, co zapowiadałem wczoraj w tym artykule.