Wiele ciężarówek przestało okres świąteczny w minusowych temperaturach. Ledwie więc pojazdy wróciły na drogi, a już pojawiła się informacja o zimowym wypadku.
Miało to miejsce dzisiaj rano, około godziny 6.30, na ostrym zakręcie drogi wojewódzkiej nr 241, pod Sępólnem Krajeńskim. Samochód ciężarowy mijał się tam z niewielkim Oplem Corsą, gdy z dachu naczepy zsunęła się duża tafla lodu. Obiekt ten spadł na przednią szybę Opla i ranił w twarz kierującą autem kobietę. Samochód wypadł też z drogi na przydrożne pole, kolejne kilkadziesiąt metrów przejeżdżając bez żadnej kontroli.
Kierująca Oplem okazała się być w ciężkim stanie. Podjęto więc decyzję o przetransportowaniu jej aż do szpitala w Bydgoszczy, położonego około 50 kilometrów od miejsca zdarzenia. Trafiła tam za pośrednictwem ratunkowego helikoptera. A co z kierowcą ciężarówki? Komunikaty z miejsca zdarzenia w ogóle nie wspominają o jego obecności. Bardzo więc możliwe, że kierowca nawet nie zauważył zaistniałego wypadku.
I w ten oto sposób dochodzimy do dorocznego problemu – przez różnice temperatur na naczepach zbiera się lód, kierowcy mają obowiązek oczyszczania swoich pojazdów, a jednocześnie nie ma dedykowanych do tego miejsc, podobnie jak nie ma odpowiednich przepisów z zakresu prawa pracy. Rampy do zrzucania lodu właściwie w Polsce nie występują, a wchodzenie na naczepię po drabinie wymaga zezwolenia na pracę na wysokości. Dochodzi więc do sytuacji, w której wielu kierowców po prostu nie chce tego robić, a na drogach mamy takie wypadki jak powyżej.
Można się też spodziewać, że dzisiejszy wypadek szeroko będzie omawiany w mediach. Na drogi mogą więc wrócić policyjne kontrole, ukierunkowane właśnie na lód zbierający się na naczepach. Policjanci wykorzystują przy tym specjalne wysięgniki z lustrami, a po zauważeniu lodu mogą wystawić 500 złotych mandatu i zakazać dalszej jazdy.
Więcej zdjęć z dzisiejszego zdarzenia znajdziecie poniżej: