Wirtualne listy przewozowe, w skrócie e-CMR, nadal tkwią na etapie testów oraz sporadycznego użytku. Za to same testy dotarły już do Polski. W ostatnich dniach przeprowadzono nawet próbę z udziałem służb kontrolnych.
Ta kontrolna próba miała miejsce wczoraj, przy śląskim odcinku autostrady A1, na parkingu Starcza. Uczestniczył w niej MAN TGX, na którego ładunek wystawiono aż dwa listy przewozowe. Kierowcy przekazano klasyczny dokument na papierze, natomiast elektroniczny dokument wprowadzono do systemu informatycznego.
W założeniu służby kontrolne miały mieć do tego systemu dostęp. I faktycznie tak było – ITD zdołało wejść do systemu i odczytać dokładnie taki sam list przewozowy, jak ten okazany przez kierowcę. Teoretycznie kontrolę można by więc przeprowadzić bez udziału papierowego dokumentu. A wręcz cały transport mógłby odbyć się bez niego.
Ten polski test odbył się przy współpracy z władzami Litwy, Łotwy i Estonii, a także polskiego Ministerstwa Infrastruktury oraz Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego. Całość miała zweryfikować działanie elektronicznego systemu, a także zaprezentować inspektorom jego możliwości.
A skoro wszystko działa, to kiedy system e-CMR doczeka się powszechnego użytku? Teoretycznie można już z niego korzystać i po wybuchu pandemii mocno to promowano. Niemniej powszechna popularyzacja przewidziana jest dopiero na rok 2026. Wtedy w życie mają wejść nowe, unijne przepisy, według których akceptacja elektronicznych listów przewozowych będzie obowiązkowa (więcej na ten temat tutaj).
Wstępnie już też wyliczono jakie oszczędności przyniesie to dla branży. W samych tylko Niderlandach potencjalne oszczędności administracyjne mają wynieść 180 milionów euro. Ograniczy się bowiem nie tylko zużycie papieru, ale też czas potrzebny na obieg dokumentów oraz rozliczenie wykonanych przewozów.