Niemiecka policja regularnie informuje o kontrolach, które dokonywane są w odpowiedzi na „obywatelskie wezwania”. Tak też było w przypadku tej autolawety z przyczepą, zgłoszonej na policję przez przypadkowego kierowcę, z podejrzeniem poważnego przeładowania.
Wskazany zestaw poruszał się autostradą A5 nieopodal Gießen i już z daleka mógł zwracać uwagę swoim układem. Pojazdem ciągnącym była lekka, pusta autolaweta, zabudowana na bazie 3,5-tonowego Mercedesa Sprinterem lub ewentualnie bliźniaczego Volkswagena LT. Z tyłu znajdowała się zaś niewielka, dwuosiowa przyczepa, rozmiarami przystosowana raczej do aut osobowych, ale w tym przypadku przewożąca kompletny ambulans pogotowia.
W karetce można rozpoznać Mercedesa Sprintera z popularną w Niemczech zabudową System Strobel. Pojazd ten już na pusto ważył ponad 3 tony, a wiele jego egzemplarzy otrzymywało DMC specjalnie podniesione do 3880 kilogramów, pomimo pojedynczej tylnej osi wymagając już wyższej kategorii prawa jazdy. Było to po prostu konieczne, by pojazd zachował jakąkolwiek ładowność i mógł w pełni legalnie poruszać się po drogach.
Uwzględniając takie parametry wagowe, transport karetki na niewielkiej lawecie faktycznie mógł wydawać się podejrzany. Tym bardziej, że pojazd okazał się być w pełni wyposażony, mając na pokładzie wszystkie systemy ratowania życia. Gdy natomiast zestaw wjechał na policyjną wagę, ta wskazała 26-procentowe przekroczenie DMC przyczepy oraz 22-procentowe przekroczenie dopuszczalnej masy zestawu, zapisanej w dowodzie autolawety. Poza tym zakwestionowano też sposób mocowania ładunku, jako pasy obejmujące tylną oś ambulansu były dosłownie przywiązane do lawety, bez udziału metalowych haków.
Tak przygotowany zestaw pokonywał trasę przez spory kawałek Niemiec, będąc prowadzonym przez handlarza samochodów z oddalonego o około 400 kilometrów Bremen. Dalszy przejazd został natomiast zakazany, karetka musiała zostać usunięta z przyczepy, a wobec kierowcy wszczęto postępowanie administracyjne, zagrożone „trzycyfrową karą”.