Kierowca udowodnił policjantom, że mierzyli prędkość w niewłaściwym miejscu, niewiarygodnym radarem

policja_drogowka

Policyjne sposoby na pomiar prędkości po raz kolejny zostały skompromitowane. Tym razem miało to miejsce za sprawą sądowej rozprawy, dotyczącej pana Kazimierza z Legnicy. Cała historia zaczyna się zaś od tego, że policjanci wzięli Legniczanina na radar, po czym wystawili mandat za przekroczenie prędkości o aż 46 km/h. Taki wynik w każdym razie wskazał im radar, podczas gdy główny zainteresowany był po prostu pewny, że jechał znacznie wolniej.

Sprawa trafiła do sądu wraz z opinią biegłego na temat sprawności radarów oraz miejsca pomiaru. I jak się okazało, pomiaru dokonano w bezpośrednim sąsiedztwie transformatorów, które, jak powszechnie wiadomo, mogą wpływać na działanie policyjnych urządzeń. Po drugie, biegły uznał za wielce prawdopodobne zaniechanie w zakresie kalibracji urządzenia. Podkreślił on bowiem, że brak dbałości o sprawność urządzeń pomiarowych to w polskiej policji norma. Sąd dał wszystkim tym stwierdzeniom pełną wiarę i tym samym pan Kazimierz został uniewinniony.