Kierowca stracił przytomność, ciągnik jechał dalej – 30 kilometrów odbijania od barier

Powyżej: nagranie z przejazdu i miejsca zatrzymania

Po tym jak kierowca stracił przytomność w czasie jazdy, ciągnik siodłowy pokonał bez żadnej kontroli około 30 kilometrów. Pojazd odbijał się od barierek i znaków, stwarzając przy tym ogromne niebezpieczeństwo.

Te przerażające sceny rozegrały się w sobotni wieczór, na autostradzie A3 w Niemczech, nieopodal Würzburga. Przypadkowi kierowcy dokonali zgłoszenia na policję, mówiąc o ciągniku siodłowym lawirującym między pasami ruchu. Pierwsze podejrzenia mogły dotyczyć pijanego kierowcy i na autostradę natychmiast wysłano patrol. Gdy jednak policjanci bliżej zapoznali się z sytuacją, kierowca okazał się nieprzytomny, a ciągnik pozbawiony jakiejkolwiek kontroli.

Nie wiadomo co dokładnie umożliwiło przejechanie aż 30 kilometrów – czy był to załączony tempomat, czy może prawa noga kierowcy oparta na pedale. Trzeba za to zwrócić uwagę, że w zdarzeniu uczestniczył co najmniej 10-letni Stralis, czyli samochód jeszcze pozbawiony przedniego radaru. Kontynuował on przejazd nawet po poważnych uszkodzeniach, w momencie zatrzymania miał już pękniętą szybę przednią, urwane lusterko, wgnieciony zbiornik paliwa, wyrwane reflektory i brak całego lewego narożnika.

Przez całe 30 kilometrów policja tylko osłaniała ciężarówkę. Dochodziło przy tym do naprawdę niebezpiecznych zdarzeń, jak uderzenie w bariery na remontowanym odcinku i przepchnięcie ich na przeciwległą jezdnię. Na szczęście jednak żaden inny samochód nie został uderzony, a na węźle Kitzingen ciągnik w końcu się zatrzymał. Iveco staranowało tam barierę po prawej stronie, najechało na nią podwoziem i zawiesiło się z kołami w górze.

Zaraz po wyciągnięciu z kabiny, 48-letni kierowca został przekazany ratownikom i przewieziony do szpitala. Informacje na temat jego stanu nie zostały podane, poza tym, że mężczyzna potrzebował „pilnej pomocy medycznej”. Tymczasem na autostradzie A3 aż do rana trwały prace remontowe. 10-kilometrowy odcinek trzeba było wręcz zamknąć całkowicie, z uwagi na rozległe uszkodzenia barier i oznakowania.