Kierowca-przewoźnik zupełnie bez prawa jazdy i z zarzutem popełnienia przestępstwa

Ta kontrola zaczęła się od zignorowania zakazu skrętu w prawo. Gdy natomiast ciężarówka została zatrzymana i dokładniej sprawdzona, na jaw wyszedł kolejny przykład transportu bez jakiejkolwiek troski o formalności.

Kierowca-przewoźnik, prowadzący Renault Premium z naczepą, nie posiadał prawa jazdy, badań lekarskich oraz szkolenia zawodowego. Mówiąc krótko, nie miał on najmniejszych uprawnień do prowadzenia pojazdów.

Mężczyzna tłumaczył, że kiedyś miał polskie prawo jazdy, następnie wymienił ja na angielskie, a po powrocie do kraju nie dokonał wymiany z powrotem na polskie. Nie miał na to jednak żadnego dowodu, nie okazał angielskiego prawa jazdy do kontroli, a w systemie CEPiK nie było żadnych informacji o wydanych mu uprawnieniach.

Poza brakiem prawa jazdy, przewoźnika oskarżono też o manipulację czasem pracy oraz popełnienie przestępstwa, w postaci manipulowania przebiegiem pojazdu. Miał tego dokonać poprzez „uśpienie” tachografu i drogomierza przy użyciu magnesu.

Za wszystkie wykroczenia kierowca-przewoźnik może otrzymać 15 tys. złotych kar administracyjnych. Za przestępstwo z nienaliczaniem przebiegu grozi mu kolejne kilka tysięcy grzywny lub nawet kara pozbawienia wolności, na okres od 3 miesięcy do 5 lat. Padł też mandat na 250 złotych, za złamanie zakazu skrętu.

Oto komunikat WITD Katowice:

Inspektorzy z częstochowskiego oddziału śląskiej inspekcji patrolowali w dniu 17 maja ulice Zawiercia w okolicy dużych zakładów przemysłowych. Na ul. Równej zatrzymano do kontroli pojazd członowy, który z uwagi na organizację ruchu nie powinien w ogóle tamtędy jechać. Kierowca, który był przedsiębiorcą osobiście wykonującym przewóz, nie zastosował się do znaku nakazu C2, więc został ukarany mandatem (250 zł) i punktami karnymi (5 pkt.). Punkty karne zapewne nie zmartwiły kontrolowanego, gdyż jak się za chwilę okazało – nie posiadał on prawa jazdy.

W swoich wyjaśnieniach utrzymywał, że kiedyś wymienił polskie prawo jazdy na angielskie, a po powrocie z „wysp” nie dopełnił obowiązku wymiany prawa jazdy na polskie, gdy przebywał już w kraju dłużej niż 6 miesięcy. Jednakże nie umiał też udokumentować w żaden sposób posiadania tego angielskiego prawa jazdy. Wezwani na miejsce policjanci potwierdzili, że w systemie CEPiK brak jest informacji o jakichkolwiek uprawnieniach do kierowania tego mężczyzny. Kontrolowany nie umiał także udokumentować odbycia obowiązkowego szkolenia, oraz tego, czy ma ważne badania lekarskie i psychologiczne.

Dalsza kontrola ujawniła kolejne nieprawidłowości, gdy inspektor chciał sprawdzić bieżące zapisy aktywności kierowcy rejestrowane w tachografie. Na wykresówce widniał wyłącznie zapis odpoczynku kierowcy, czyli postoju pojazdu. Szybko znaleziono przyczynę. Prawidłową pracę impulsatora zakłócało pole magnetyczne przyczepionego do niego magnesu. Takie działanie kierowcy powodowało, że w trakcie jazdy nie rejestrowały się aktywności kierowcy, oraz prędkość i przebieg pojazdu. Z kolei ingerencja w pracę drogomierza pojazdu nosi znamiona przestępstwa z art. 306a par. 1 Kodeksu Karnego, toteż wezwani na miejsce policjanci zajęli się kontrolowanym mężczyzną, któremu zostaną postawione prokuratorskie zarzuty.

Inspektorzy stwierdzili także pewne braki informacji w okazanych kilkunastu poprzednich wykresówkach kierowcy. Kontrola zakończyła się stwierdzeniem naruszeń, za które przedsiębiorcy grozi maksymalna ustawowa kara 12 tys. zł, a osobie zarządzającej transportem w jego firmie – 3 tys. zł. Kontrolowany przedsiębiorca nie mógł oczywiście odjechać swoim pojazdem po kontroli, więc zorganizował innego kierowcę z ważnymi – co sprawdzili inspektorzy – uprawnieniami.