Kierowca ciężarówki zabrał z ulicy elektryczne hulajnogi – zatrzymano go 400 km dalej

Mieszkańcy wielu europejskich miast przyzwyczaili się już do widoku elektrycznych hulajnóg. Cały grupami stoją one na ulicach, czekając na wynajęcie przy użyciu smartfona. Pozornie nie są przez nikogo pilnowane, lecz to nie do końca prawda. Każda hulajnoga ma bowiem układ alarmowy, a także podpięta jest pod system monitorowania.

Pewien kierowca ciężarówki najwyraźniej nie zdawał sobie z tego sprawy. Widząc hulajnogi postawione na ulicach, mężczyzna myślał, że da się je po prostu zabrać. 27 marca wziął więc trzy egzemplarze, stojące w niemieckiej miejscowości Wattenscheid. Umieścił je w swojej ciężarówce i ruszył z Zagłębia Ruhry na południe.

Firma wynajmująca naturalnie to zauważyła. Hulajnogi zaczęły być namierzane i dwa dni później znaleziono je w Bawarii. Miały się one znajdować na parkingu Steigerwald-Süd przy autostradzie A3. Na miejsce skierowano patrol policji, by sprawdził zaparkowane pojazdy. Trafiono przy tym na Scanię z naczepą, prowadzoną przez 48-letniego kierowcę z Europy Wschodniej (tak określili to Niemcy, bez podawania narodowości).

W ramach pracy mężczyzna wykonywał przewóz bardzo poszukiwanego wówczas ładunku. Był to papier toaletowy przeznaczony dla popularnej sieci marketów. Dodatkowo przewoził zaś trzy hulajnogi, które ukrył w skrzyniach na palety. Przyznał się do zabrania ich z ulicy w Wattenscheid, lecz miał też na to wytłumaczenie. Twierdził, że pojazdy wyglądały na porzucone i przeznaczone na śmietnik.

Niemiecka policja przyznaje, że nie brzmiało to zbyt wiarygodnie. Niemniej 48-latek został puszczony w dalszą trasę. Wcześniej musiał jedynie złożyć oficjalne zeznania, które zostaną przekazane prokuraturze. Ta podejmie dalsze kroki w sprawie podejrzenia o kradzież.