W nawiązaniu do tekstu:
Puste ciężarówki we wspólnej kolejce z załadowanymi – Ukraina blokuje powroty
Artykuł z powyższego linku, powiadający o kilkudniowych kolejkach na powrocie z Ukrainy, liczy już cztery tygodnie. Tymczasem w temacie nie pojawiły się żadne dobre wiadomości, a wręcz przeciwnie, cały problem chyba tylko się pogłębił.
W związku z kolejkami na powrocie, „kółko” na bliską Ukrainę może obecnie trwać około dwóch tygodni. Dla przykładu, w powrotnej kolejce do Yagodyna można stanąć około 30 kilometrów przed granicą, co w praktyce oznacza kilka dób oczekiwania. Wszystko odbywa się przy braku odpowiedniego zaplecza sanitarnego i w upalnych temperaturach.
Co gorsza, Ukraina nadal nie przywróciła swobodnego przejazdu dla ciężarówek wracających do Polski bez ładunku. Puste zestawy stojąc więc z załadowanymi, dodatkowo rujnując rachunek ekonomiczny. Są od tego tylko nieliczne wyjątki, na przykład dla pustych cystern paliwowych. Jeśli natomiast ktoś próbuje wyłamać się z tej zasady, może trafić na „patrole” złożone z ukraińskich kierowców, pilnujących kolejek. Stąd też doniesienia o przemocy wśród kierowców i przypadki uszkadzania polskich ciężarówek.
Jeśli chodzi o przyczyny takich problemów, to Ukraina nie przestaje domagać się sprawniejszych odpraw w kierunku Polski, w tym zwłaszcza szybszych kontroli weterynaryjnych. Za to strona polska nie chce i nie może tych kontroli przyspieszyć, z uwagi na ogromną liczbę nieprawidłowości. Jak donosi przy tym „Onet”, powołując się na anonimowego informatora, wraz ze wzmożeniem ruchu i poluzowaniem zasad dla ukraińskich przewoźników dokumenty oraz rzeczywisty charakter ładunków zaczęły coraz częściej od siebie odbiegać. Polscy przewoźnicy stoją więc po środku międzynarodowego impasu, grożąc już swoim protestem, w postaci całkowitej blokady przejazdu przez granicę.
Na zdjęciu: grupa pustych zestawów w kolejce do Yagodyna
