Jak nieuczciwa spedycja może wykończyć małą firmę transportową, czyli historia bez happy endu

200_zlotych

Po ciągłych wyjazdach i konieczności załatwienia kilku zaległych spraw jednocześnie, w końcu mogę spokojnie zabrać się za artykuły typu „Czytelnicy piszą”. Tylko w ostatnich dniach otrzymałem bowiem dwie historie opisujące problemy na rynku transportowym, a do tego muszę zaktualizować artykuł o mandacie za 45-godzinną przerwę odbytą na parkingu. No to zaczynamy, a na pierwszy ogień idzie historia malutkiej firmy transportowej, która niestety została oszukana przez nieuczciwego partnera. Co ważne, wszystko co opiszę poniżej jest historią prawdziwą i widziałem dokumenty, które potwierdzają spór między przedsiębiorstwami.

Sprawa dotyczy firmy transportowej, która jeszcze kilka dni temu dysponowała dwoma „busami” o DMC do 3,5 tony do transportu międzynarodowego. Pod koniec ubiegłego roku przedsiębiorstwo wpadło w pewne problemy finansowe i dlatego też w styczniu zdecydowało się na skorzystanie z firmy specjalizującej w prowadzeniu takich pojazdów po Europie. Wybrano tutaj niewielką firmę z Poznania, która dosyć aktywnie reklamuje się na forach internetowych, gdzie swoją drogą brakuje też negatywnych opinii na jej temat. Niemniej rekomendacja znajomych oraz 8-procentowa płatność skonto w ciągu zaledwie 7 dni wydawały się być bardzo kuszące, dlatego też zdecydowano się na współpracę z właśnie tym przedsiębiorstwem. I niestety szybko okazało się, że nie będzie to współpraca przyjemna.

mercedes_sprinter_316_lamar_test_40tonnet_04

Z kilkunastu przekazanych do płatności faktury ze stycznia, tylko cztery zostały opłacone, co stworzyło dług na niemal 20 tys. złotych. Łatwo się domyślić, że w tej sytuacji przewoźnikowi zabrakło pieniędzy nie tylko na leasing, lecz także chociażby na paliwo. W końcu firmą transportową zainteresował się komornik, zaś ona sama zgłosiła się ze sprawą do dwóch firm windykacyjnych. Co na to zaś przedsiębiorstwo spedycyjne? Tego zachowanie trudno zrozumieć – na początku marca firma przyjęła i podpisała oficjalne wezwanie do zapłaty, zaś tydzień później stwierdziła, że wezwanie to jednak bezpodstawne, gdyż pieniądze zostały przelane w pierwotnym terminie.

Jak kończy się ta historia? W chwili obecnej rozwój wypadków wygląda tak, że leasing zabrał samochody, zaś firma spedycyjna pokazała windykatorowi podpisane przez przewoźnika potwierdzenie odbioru należności. Problem jednak w tym, że według przewoźnika jest to podpis po prostu podrobiony.