Gwałtowny manewr przed ciężarówką i najechanie na tył hamującego zestawu

To zdarzenie miało miejsce w poniedziałek rano, w Mysłowicach, na węźle autostrady A4 oraz drogi ekspresowej S1. Jak podało śląskie ITD, wszystko zaczęło się od auta osobowego, które wykonało na węźle, tuż przed ciężarówką, bardzo gwałtowny manewr. Kierujący Volvem FH został wówczas zmuszony do gwałtownego hamowania, a na jego tył najechał kolejny zestaw, robiąc to z bardzo dużą prędkością.

Czarna Scania serii R wbiła się w prawy narożnik naczepy, samemu uszkadzając się głównie po stronie kierowcy. Nadwozie zostało tam zniszczone tak bardzo, że wezwany na miejsce patrol ITD nie był nawet w stanie wyciągnąć tachografu, by przeprowadzić standardową, powypadkową kontrolę. A jak pokazywałem niedawno w tym artykule, inspektorom zdarza się wyciągać te urządzenia z naprawdę mocno zniszczonych wraków.

Zdjęcie od Czytelnika Janusza

Wszystko to mogłoby zapowiadać najgorsze. Optymizmem nie napawał też fakt, że z miejsca wypadku odlatywał ratowniczy helikopter ratunkowy. Kierowca Scanii miał jednak mnóstwo szczęścia, nie tylko przeżywając wypadek, ale też unikając poważniejszych obrażeń. Jego życiu i zdrowiu nie zagraża niebezpieczeństwo i mężczyzna powinien szybko wyjść ze szpitala.

Jeśli natomiast chodzi o uderzone Volvo FH, to samochód ten doznał poważnego uszkodzenia naczepy, a także stracił prawy przedni narożnik, w wyniku zderzenia z autem osobowym. Na policyjnych zdjęciach widać zresztą i ten pojazd, w postaci białego Mercedesa GLC z uszkodzonym tyłem. A co z kwestią odpowiedzialności za całe  zdarzenie? Jak podała śląska policja, mandat karny powędrował do kierowcy Scanii, za niezachowanie ostrożności i najechanie na tył poprzedzającego pojazdu.