„Gazeta Pomorska”: kapcie, plomby, dres oraz psia mina kierowcy kolosalnego tira

„Gazeta Pomorska” (bardzo popularny dziennik z województwa kujawsko-pomorskiego) opublikowała historię pani, która „ostatnio bardzo dużo jeździ” i spotkała się na drodze z zachowaniem, które „przeszło ludzkie pojęcie”. Sprawa dotyczy samochodów ciężarowych i zapewne wielu z Was może zainteresować.

Autorka tekstu jechała drogą krajową nr 25 między Bydgoszczą a Inowrocławiem. Jak twierdzi, przez pół godziny „siedział jej na ogonie tir”, wymuszając szybszą jazdę. Kobieta pół godziny przeżyła w stresie, czując jak pocą się jej dłonie na kierownicy. Podkreśliła też, że nie mogła jechać szybciej z uwagi na duży ruch, ograniczenia prędkości, tereny zabudowane oraz wysepki. Raz ciężarówka próbowała ją też wyprzedzić, na podwójnej linii ciągłej.

Niestety, zdarzają się asy, które nawet w terenie zabudowanym próbują jechać „na odcięciu” i nie wiedzą co to odstęp. Być może autorka tekstu trafiła na jednego z nich. Z drugiej strony, gdy auto osobowe spowalnia kilkanaście razy większy pojazd w związku z wysepką, już brzmi to podejrzanie. Podobnie jak sama sytuacja, w której to ciężarówka wyprzedza na trasie auto osobowe. Niemniej nie wiemy jak było, więc trudno oceniać. „Gazeta Pomorska” nie dołączyła też żadnego nagrania, czy też filmu.

Za to dalsza część tekstu jest już bardzo łatwa w ocenie. Pogarda wylała się tam bowiem całymi litrami, a kierowca ciężarówki był wyśmiewany ze względu na wzór występujący na dresie, plomby umieszczone w zębach, napis na koszulce, minę skarconego psa oraz wychodzenie z kabiny kapciach. Te kapcie były swoją drogą najważniejsze, przekreślając jakikolwiek profesjonalizm w zakresie prowadzenia „kolosalnego tira”.

Poniżej zamieszczam fragment omawianego tekstu. Zaczyna się on w momencie, gdy autorka tekstu oraz ciężarówka zatrzymują się przed przejazdem kolejowym:

SUPER… wyskoczyłam z samochodu i puściłam do kierowcy taką wiązankę (lepiej bez szczegółów…). On wysiadł z samochodu, w sumie niewiele miał do powiedzenia. Ale mina rozeźlonego gościa! Taką robi mój pies, gdy strasznie zbroi, a ja z trudem próbuję wyciągnąć konsekwencje! Patrzę na faceta: dres z trzema paskami, koszulka z napisem „Hero” coś tam, a na nogach… takie zwykłe domowe kapcie.

Herkules w domowych kapciach

Oczom się nie chce wierzyć! Naprawdę, w takim „specjalistycznym” obuwiu ów jegomość prowadził kolosalnego tira, którego miałam przez pół godziny na plecach! I co chwilę ziewał…, aż zobaczyłam jego wszystkie plomby. Kilka kilometrów za szlabanem jest sklep, przed którym się zatrzymałam, a on pojechał w siną dal. Jaką szansę ma kierowca w małym samochodzie, jak mój, w starciu z takim olbrzymem? Mały bohater w dużym samochodzie. Hero dzięki trzem paskom. Pożal się Boże Herkules w domowych kapciach.

Cały tekst, zatytułowany „Kierowca tira jechał przez pół godziny „na ogonie” osobówki między Bydgoszczą a Inowrocławiem. Kierował w domowych kapciach…”, znajdziecie pod tym linkiem.