Bułgarski kierowca ciężarówki miał na pokładzie pełen pakiet do zakrzywiania czasoprzestrzeni. Składał się on z dwóch kart do tachografu oraz magnesu, które wspólnie pozwalały na nawet 30-godzinne przekroczenie dobowego czasu jazdy.
Tak pracowity przypadek wpadł na gorącym uczynku, w miniony poniedziałek, na autostradzie A4 pod Mysłowicami. Inspektorzy zatrzymali wówczas do kontroli bułgarskiego MAN-a TGX, którym miał w tachografie zalogowane dwie karty, niczym w podwójnej obsadzie. Problem jednak w tym, że ciężarówkę prowadził pojedynczy kierowca, a czas jazdy był akurat naliczany na osobę, która w ogóle nie znajdowała się w pojeździe.
Jak się okazało, ten wirtualny zmiennik regularnie pojawiał się w zapisach z ostatnich czterech tygodni. Wygląda więc na to, że kierowca po prostu w sposób stały symulował podwójną obsadę. Gdy natomiast i to było niewystarczające, Bułgar dodatkowo pomagał sobie przy użyciu magnesu. Inspekcji udało się udowodnić taki przypadek sprzed kilku dni, gdy ciężarówka z dezaktywowanym tachografem przemieściła się po jednym z krajów Europy Południowej. Wykorzystany przy tym magnes udało się nawet znaleźć w kabinie.
Okresy jazdy na cudzej karcie lub magnesie zostały doliczone do zapisów oficjalnie uwzględnionych przez kierowcę. Jak już wspomniałem, ukazało to tak skrajne wykroczenia, jak 30-godzinne przekroczenie dobowego czasu jazdy. Stąd też długa lista następstw finansowych, w postaci mandatów na 6,9 tys. złotych dla kierowcy, kary administracyjnej na 12 tys. złotych dla przewoźnika i dodatkowej kary na 2,5 tys. złotych dla osoby zarządzającej transportem w przedsiębiorstwie.
Oto komunikat WITD Katowice:
Kontrola pojazdu bułgarskiego przewoźnika miała miejsce wczorajszego poranka (19 grudnia). Załoga inspektorów pełniła służbę kontrolując pojazdy na autostradzie A4 w Mysłowicach, na punkcie kontroli na parkingu za punktem poboru opłat drogowych w stronę Katowic. Do kontroli zatrzymany został pojazd na bułgarskich numerach rejestracyjnych. Inspektor zastał w kabinie jednego kierowcę, którym był obywatel Bułgarii. Po okazaniu przez mężczyznę niezbędnych dokumentów inspektor wykonał wydruk z tachografu. Ku zaskoczeniu inspektora dane na wydruku wskazywały, że w tachografie są zalogowane dwie karty, należące do dwóch różnych kierowców. Na dodatek karta należąca do kierującego mężczyzny zalogowana była w slocie przeznaczonym dla drugiego kierowcy, który powinien akurat odpoczywać w trakcie, gdy prowadzi kolega. Tymczasem drugiego kierowcy w kabinie nie było.
Analizując zapisy tachografu z poprzednich czterech tygodni inspektorzy ustalili, że to niemalże rutynowa praktyka tego kierowcy. Aktywności tego kierowcy, czas przerw, czas jazdy i okresy odpoczynku przeanalizowano zatem po połączeniu ich z danymi zapisanymi na karcie nienależącej do kontrolowanego mężczyzny, której także używał. W efekcie stwierdzono liczne naruszenia norm czasu pracy, z nawet kilkugodzinnymi skróceniami dziewięciogodzinnych odpoczynków dziennych, czy przekroczeniem o blisko 30 godzin dziennej normy czasu jazdy. Za popełnione wykroczenia kierowcę ukarano mandatami na łączną kwotę 6900 zł. Zatrzymano na trzy miesiące jego prawo jazdy, a także zatrzymano nie należącą do niego kartę kierowcy. Bułgarski pracodawca liczyć się musi z maksymalną karą możliwą do nałożenia z jednej kontroli, czyli 12 tys. zł.
Dodatkowo inspektorzy ustalili, że kilka dni wcześniej kierowca ten używał magnesu do zakłócenia pracy tachografu. Efektem było nierejestrowanie przez tachograf sporej części podróży kierowcy po południowej części Europy. Kierowca oddał inspektorom ten swój magnetyczny „wyłącznik”. Wskutek powyższego oraz innych poważnych naruszeń inspektorzy prowadzić będą również postepowanie wobec osoby zarządzającej transportem u kontrolowanego bułgarskiego przewoźnika. Grożąca mu kara to 2500 zł.