Od 12 stycznia za przejazd autostradą A2 między Nowym Tomyślem, Poznaniem a Koninem płaci się jeszcze więcej, o czym pisałem TUTAJ. Żaliłem się wówczas, że oto jedna z najdroższych autostrad w Europie staje jeszcze droższa, a koszt przejechania po niej zaledwie kilkuset kilometrów porównywalny jest z kosztem wykupienia kilkudniowej winiety w krajach Europy Zachodniej. I wiecie co? Teraz mam kolejną złą wiadomość.
Od marca drożeje także autostrada A4 z Katowic do Krakowa, oficjalnie nosząca miano najdroższego odcinka dla samochodów o DMC poniżej 3,5 tony w Polsce, a dodatkowo pozbawiona sensownej alternatywy. Jak powszechnie wiadomo, na trasie tej trzeba płacić na dwóch bramkach – wjazdowej oraz wyjazdowej, każdorazowo tę samą kwotę. Od 1 marca koszt przejechania przez każdą taką bramkę będzie następujący:
- 10 zł – samochody na pojedynczych kołach;
- 16,5 zł – dwuosiowe samochody na „bliźniakach”, ewentualne dwuosiowe z pojedynczymi kołami, ale za to z przyczepą;
- 16,5 zł – samochody ciężarowe o trzech osiach, ewentualnie dwuosiowe na „bliźniakach” z przyczepą;
- 26,50 zł – wszystkie większe pojazdy i zespoły pojazdów.
Mowa tutaj o podwyżkach o odpowiednio 1 zł, 1,5 zł, 1,5 zł oraz 2 zł. Niby niewiele, ale… no ludzie, to jest jakieś 50 kilometrów, a oni biorą za to 53 złote od jednego „zestawu” i 20 złotych od „dostawczaka”!
Na koniec jedna rzecz na pocieszenie – od wczoraj na opisywanej trasie można płacić kartą flotową Orlen lub Routex. Zawsze to jakieś ułatwienie.