DAF XF105 z malunkami żony, rodziców i pierwszej ciężarówki – Sesja Miesiąca 02/21

Witam w czwartym artykule z serii „Sesja Miesiąca”, przygotowanym przy współpracy z fotografem Heńkiem Anielskim (Ciężarówki w obiektywie spottera). W ramach serii, Heniek co miesiąc rusza w Polskę, wykonuje sesję wyjątkowej ciężarówki i zbiera na jej temat informacje. Dotychczas w serii pojawiło się już Volvo FH12 kupione za wygraną w Lotto, zmodyfikowany DAF XF Euro 6 bardzo młodego kierowcy oraz Volvo F12 służące jako hobbystyczny pojazd na weekend. A w tym odcinku obejrzymy sobie DAF-a XF105, którego kabina jest niczym album na zdjęcia.

Jeśli macie swoich kandydatów na kolejne miesiące, zachęcam do przesyłania zdjęć oraz zgłoszeń pod adres mailowy [email protected]. Obiecamy też dołożyć starań, by w kolejnych miesiącach pojawiło się coś innego niż tylko DAF lub Volvo 😉

Gdyby wystawić tę ciężarówkę na sprzedaż, chętnych zapewne by nie brakowało. Jest to DAF XF105 z samego końca produkcji, a więc model poszukiwany obecnie na polskim rynku wtórnym. Ciężarówka wyjechała z krajowego salonu w 2013 roku, będąc wyposażonym w kabinę Super Space Cab, manualną skrzynię biegów oraz 460-konny silnik Euro 5. Zmiana oprogramowania podwyższyła moc do 560 KM, a przebieg ośmiolatka to zaledwie 534 tys. kilometrów. Mówiąc więc krótko, wydaje się to idealny sprzęt na kraje, w których norma Euro nie jest aż tak bardzo istotna. I tak też wygląda użytek tego egzemplarza – przewozi on lżejsze ładunki ponadnormatywne do Skandynawii oraz do krajów bałtyckich.

Z drugiej strony, sprzedaż tej ciężarówki mogłaby przypominać sprzedawanie rodzinnej pamiątki. To efekt malunków zleconych przez Joannę Dygę i Marcina Ratajczaka, czyli parę z Sosnowca wspólnie prowadzącą firmę J&M Transport. Najpierw na obu bokach kabiny pojawił się wizerunek pani Joanny. Ozdobił on część sypialną nadwozia i tym samym żona niejako towarzyszy panu Marcinowi we wszystkich jego trasach. Następnie zlecono też malunki na tylnej ścianie kabiny, opatrzonej całkowicie płaską obudową. Tam pojawili się rodzice pana Marcina, a także piękna Scania 143 Streamline, będąca pierwszą ciężarówką w J&M Transport.

Poza trzema głównymi malunkami, pojawiło się też kilka mniejszych, ale równie ciekawych motywów. Szczególnie ciekawy był pomysł na koła, wzorując ich ranty na stołach do ruletki i dodając do tego fioletowe piasty. Świetnie wygląda to zarówno na postoju, jak i w czasie jazdy. Całkowicie gładka jest też nie tylko tylna ściana, ale także obudowy międzyosiowe oraz zabudowa tylnego podestu. Złącza naczepy pojawiły się na specjalnie przygotowanej tablicy, a między nimi stanęły dwa kominy, polakierowane pod kolor nadwozia. Pewnym nawiązaniem do tuningu australijskiego może być osłona podszybia oraz dodatkowe poręcze na zewnątrz kabiny. Za to oświetlenie oraz ogólny układ malowania były wzorowane na tak zwanym „holenderskim tuningu”.

Wewnątrz ciężarówki znajdziemy beżowo-czerwoną tapicerkę. Górne łóżko zostało zastąpione schowkami, do tego doszedł imponujący zestaw audio, a na środku pulpitu stanęły ekstremalnie wysokie szpilki, podobnie jak i na prawym stopniu wejściowym do kabiny. Nie zabrakło też klasycznej kierownicy, z czterema bardzo cienkimi ramionami, niczym z DAF-ach z lat 60-tych. Przełączniki tempomatu trafiły przy tym na deskę rozdzielczą, w okolice radioodtwarzacza. A do tego, na wieńcu, pojawiły się dwa napisy idealnie dopasowane do malunków na nadwoziu. Głoszą one „Distance means nothing, family means everything”, czyli z angielskiego „Dystans nie znaczy nic, rodzina znaczy wszystko”.