Volvo FH12 kupione w 1999 roku za główną wygraną w Lotto – Sesja Miesiąca 11/20

Gdy w 1999 roku ktoś kupował fabrycznie nowy, bogato wyposażony ciągnik do pracy na „krajówce”, musiał mieć do dyspozycji naprawdę konkretny kapitał. Mogła to być na przykład osoba, która właśnie zgarnęła główną nagrodę na loterii. I tak też dochodzimy do historii widocznej powyżej ciężarówki.

Zanim jednak Wam tę historię opowiem, należy się mały wstęp. Jest to pierwszy artykuł z nowej stałej serii, mającej ukazywać się w cyklu miesięcznym i zatytułowanej „Sesja Miesiąca”. Wszedłem przy tym współpracę z fotografem Heńkiem Anielskim (Ciężarówki w obiektywie spottera), który co miesiąc ruszy w Polskę i wykona taką właśnie sesję. Postaramy się przy tym wspólnie wybrać jak najciekawsze ciężarówki, w tym na przykład klasyki lub pojazdy po tuningu. Tutaj od razu też zachęcam, by zgłosić swoich kandydatów do sesji, na dedykowany do tego adres [email protected]. A poniżej ruszamy z opisem pierwszego pojazdu, którym jest Volvo FH12 380.

Był rok 1999, gdy pierwszy właściciel tej ciężarówki… wygrał w Lotto. Nagrodę postanowił przeznaczyć na zakup fabrycznie nowego ciągnika i udał się w tym celu do dealera marki Volvo. Zdecydował się na model FH12 z niezbyt mocnym, 380-konnym silnikiem, ale za to z bogatym wyposażeniem oraz bardzo ładnym, czerwonym lakierem. Kabina otrzymała podwyższony dach typu Globetrotter, a w środku można było znaleźć klimatyzację, dwa pneumatycznie zawieszone fotele, czy też fabryczną okleinę deski rozdzielczej, imitującą drewno.

Po odebraniu wymarzonego pojazdu, właściciel ruszył nim do pracy w transporcie cementu oraz bloczków budowlanych. Wykonywał te zlecenia przez 11 lat, a odnotowywane przy tym przebiegi były raczej niewielkie. Następnie, przez kolejne 10 lat, ciężarówka jeździła pod wywrotką z ładunkami odpadów. I tutaj miała sporo szczęścia, jako że były to lekkie ładunki, zwykle nie przekraczające masy 9 ton.

Za sprawa niezbyt intensywnej eksploatacji, w ciągu 21 lat licznik kilometrów zdążył obrócić się tylko raz.Obecny przebieg wynosi 1,3 miliona kilometrów, a stan samochodu, zarówno wizualny, jak i mechaniczny, jest po prostu nienaganny. Co więcej, przez pierwszy milion kilometrów ciężarówka była serwisowana w autoryzowanym warsztacie. A mówiąc bardziej konkretnie, dokonywano tam wymiany elementów eksploatacyjnych, jako że do żadnej poważnej awarii nigdy jeszcze nie doszło. Dzięki temu samochód jest też w około 90 procentach oryginalny.

O wyjątkowej historii pojazdu świadczą nawet jego rejestracje. Są to bowiem te same tablice, na których ciężarówka wyjechała od dealera w 1999 roku, oczywiście jeszcze w kolorze czarnym. Już z daleka to więc zapowiada, że samochód pochodzi z polskiego salonu i przez bardzo długi czas nie zmieniał właściciela.

Choć w tym roku ten właściciel już się zmienił. Volvo zostało wystawione na sprzedaż i na początku jesieni odkupiła je firma Bontix z okolic Łabiszyna w województwie kujawsko-pomorskim. Tuż po zakupie nadwozie zostało odświeżone, pojazd przeszedł gruntowny przegląd techniczny, a jego użytek ma łączyć pracę oraz przyjemność. Regularnie się bowiem zdarzy, że samochód będzie podpinał naczepę wywrotkę i wykonywał lżejsze zlecenia. Choć ma być też traktowany niczym firmowa „maskotka”, posiadana dla przyjemności. Stąd też zapowiedź, że w przyszłym roku zobaczymy go na zlocie z serii Master Truck

Poniżej możecie zobaczyć pełną galerię zdjęć. Część z nich została wykonana w Pałacu w Lubostroniu, któremu dziękujemy za użyczenie przestrzeni.