Czołowo wyjechali tuż przed ciężarówki – dwa takie zdarzenia 40 kilometrów od siebie

Te dwa zdarzenia z województwa warmińsko-mazurskiego dzieliła jedna doba, zaledwie 40 kilometrów i skrajnie różne zakończenia. Oba podobnie się jednak zaczęły, od mniejszych samochodów, które wyjechały pod jadące z naprzeciwka ciężarówki.

Zaczynamy od piątkowego poranka, godziny 6.30 i drogi nr 16 w okolicach Biskupca. Opel Astra zjechał tam na przeciwległy pas ruchu, tuż pod nadjeżdżającego DAF-a CF z cysterną. Kierujący DAF-em szybko dostrzegł niebezpieczeństwo, mrugał światłami, trąbił, hamował i dojechał do samej krawędzi jezdni. Mimo to Opel nie przestał zmierzać w jego kierunku, wbijając się w sam przód kabiny.

20-latek z Opla zginął na miejscu, natomiast 53-letni kierowca DAF-a z obrażeniami trafił do szpitala. Gazowa cysterna na szczęście okazała się pusta i nie stworzyła dodatkowego niebezpieczeństwa. Przyczyny zdarzenia ma wyjaśnić prokuratura, a na miejsce wypadku wezwano ITD. Inspektorzy mieli dokonać kontroli tachografu, by odtworzyć ruch ciężarówki z czasu poprzedzającego zdarzenie.

Dobę później, a więc sobotę rano, w miejscowości Młyńsko na drodze nr 53, tragedia mogła się powtórzyć. Auto dostawcze marki Renault zjechało na przeciwległy pas ruchu, tuż pod nadjeżdżającą Scanię z ładunkiem soi. Kierowca ciężarówki gwałtownie uciekł na prawo, wjeżdżając na nieutwardzone pobocze. Pozwoliło to uniknąć zderzenia, ale ciężarówka straciła równowagę i przewróciła się na prawy bok.

Tym razem na szczęście nikt nie zginął, ani też nie został poważnie poszkodowany. Uniknął tego nawet 62-letni kierowca przewróconej Scanii. Straty ograniczyły się do uszkodzeń w pojazdach, a 52-latek z Renault pożegnał się także z prawem jazdy. Zostało ono zatrzymane przez policję, w związku z rażącym naruszeniem przepisów ruchu drogowego. O ewentualnym zwróceniu dokumentu lub dalszym ukaraniu będzie mógł zadecydować sąd.