Czołowe zderzenie i najechanie z pożarem – tragiczny dzień w polskim transporcie

Czwartek, 14 grudnia, okazał się szczególnie tragicznym dniem na polskich drogach. W dwóch wypadkach śmierć poniosło aż trzech zawodowych kierowców, a jedno z tych zdarzeń prowadziło też do pożaru.

Poranne zdarzenie na DK22:

Do pierwszej tragedii doszło około godziny 6.30 rano, na drodze krajowej nr 22, w Starej Kościelnicy nieopodal Malborka. Ciężki wariant Opla Movano, wyposażony w chłodnię, windę, podwójne ogumienie i kabinę sypialną, zjechał tam na przeciwległy pas i czołowo zderzył się ze Scanią serii R, ciągnącą wywrotkę z burakami. Następnie na wraki najechały dwa kolejne pojazdy, w tym osobowy Opel Astra oraz lekki autobus na bazie Mercedesa Sprintera.

Niestety, obu kierowców uczestniczących w czołowym zderzeniu poniosło śmierć na miejscu. W przypadku chłodni był to 40-letni mężczyzna z powiatu mławskiego, wywrotkę prowadził natomiast 25-latek z pobliskiego Tczewa. Kierujący osobowym Oplem został ranny i wymagał transportu do szpitala, a kierowcy i pasażerom Mercedesa nic poważnego się nie stało.

Wskazany powyżej przebieg wydarzeń podała Komenda Powiatowa Policji w Malborku, na podstawie wstępnych oględzin i przesłuchania świadków. Dlaczego natomiast Opel Movano zjechał na przeciwległy pas ruchu? Odpowiedź na to pytanie nie jest jeszcze znana.

Wieczorne zdarzenie na A1:

Druga tragedia miała miejsce pod Częstochową, około godziny 18, na autostradzie A1 w kierunku północnym. Według najnowszych informacji, podanych przez częstochowskich strażaków, wszystko zaczęło się od zatoru na prawym pasie, w wyniku którego ciężarówki zaczęły kolejno na siebie najeżdżać. Łącznie objęło to aż pięć pojazdów, a szczególnie silne były dwa ostatnie uderzenia, w których uczestniczyły dwa zestawy z chłodniami. Pierwszy z nich ciągnięty był przez Mercedesa Actrosa, natomiast na jego tyle rozbiła się gazowa Scania serii R.

Rozbita Scania natychmiast stanęła w płomieniach, a świadkowie nie mieli żadnej możliwości, by pomóc jej kierowcy. Mężczyzna pozostał więc w płonącym wraku, ponosząc śmierć na miejscu zdarzenia. Kierowca Mercedesa doznał ciężkich obrażeń, a strażacy wydobyli go kabiny dopiero przy użyciu rusztowania oraz hydraulicznych narzędzi. Udało mu się jednak przeżyć wypadek i doczekać transportu do szpitala. Trzech kolejnych kierowców zostało lekko rannych i na miejscu zajęło się nimi pogotowie.

Akcja ratunkowa trwała aż do godzin porannych, a gaszenie pożaru utrudniały ładunki przewożone przez chłodnie, w postaci drewnianych palet oraz kleju do drewna. Jedyna dobra wiadomość jest taka, że scaniowskie zbiorniki na LNG zdały egzamin, pomimo kontaktu z ogniem nie doprowadzając do wybuchu.