Czeska ciężarówka na zupełnie nielegalnym kabotażu w Polsce, bez żadnej licencji

Zagraniczne rejestracje oraz tablica wskazująca na transport odpadów to prawdziwy magnes na służby kontrolne. Czeski przewoźnik musiał być więc bardzo odważny, że próbował wykonywać czymś takim nielegalny kabotaż.

Czeska ciężarówka przewoziła ładunek płynnych odpadów między dwoma przedsiębiorstwami na terenie Polski. Mówiąc więc krótko, robiła u nas kabotaż. Jak natomiast wykazała kontrola, jej właściciel nie posiadał żadnej licencji na transport międzynarodowy. Nie miał więc prawa do absolutnie żadnego kabotażu, niezależnie od okoliczności.

Co więcej, firma nie posiadała zgłoszenia do rejestru BDO, czyli do Bazy Danych Odpadów. Nie zarejestrowała się tam nie tylko w Polsce, ale też nawet w Czechach. Przedsiębiorstwo nie mogło więc wykonywać żadnych czynności związanych z gospodarką odpadami, także w swoim własnym kraju.

Jakby tego było mało, za niewłaściwą uznano też wspomnianą tablicę. Pojazd oznaczony był literą „A”, co faktycznie oznacza przewóz odpadów, ale w ruchu międzynarodowym. Skoro jednak ciężarówka załadowała się w Polsce i również tutaj miała się rozładować, właściwa była tablica dla ruchu krajowego, o treści „odpady”.

Za przewóz kabotażowy bez licencji międzynarodowej, a także za dodatkowe nieprawidłowości, przewoźnik może otrzymać maksymalną polską karę 12 tys. złotych. Za to krajowemu załadowcy, który powierzył ładunek odpadów firmie bez odpowiednich uprawnień, grozi kara w wysokości 10 tys. złotych.

Oto komunikat WITD Katowice:

Pojazd czeskiego przedsiębiorcy oznakowany był w sposób wskazujący na transgraniczne przemieszczanie odpadów. Inspektorzy chcieli sprawdzić prawidłowość wykonywania tego przewozu. Kolejne ustalenia wskazywały jednak coraz poważniejsze naruszenia – z brakiem uprawnień do wykonywania transportu oraz nielegalnym wykonywaniem przewozów kabotażowych na czele. Nieprawidłowe było także oznakowanie pojazdu przewożącego odpady, a dodatkowo próżno było szukać tego przedsiębiorcy w bazie danych odpadów (BDO), do której wpisać się ma obowiązek każdy podmiot związany z gospodarką odpadami w Polsce. Kontrola zakończyła się niepomyślnie zarówno dla przewoźnika, jak i dla nadawcy odpadów.

W minioną środę, 08.12.2021 r., na autostradzie A4 w Gliwicach inspektorzy z WITD Katowice zatrzymali do kontroli pojazd-cysternę, należącą do czeskiego przewoźnika. Samochód był oznakowany białą tablicą z literą „A”, co wskazuje na transgraniczne przemieszczanie odpadów. Jednakże do kontroli kierowca, zamiast dokumentów wymaganych w międzynarodowym przewozie odpadów, okazał potwierdzenie wystawienia karty przekazania odpadów w krajowym systemie BDO. Dokument ten wskazywał, iż powyższy pojazd został napełniony odpadami przez jednego polskiego przedsiębiorcę na terytorium RP i odpad ten był wieziony do innego polskiego przedsiębiorcy, który również ma siedzibę na terytorium RP. Ustalenia wskazały jednoznacznie, że czeski przedsiębiorca wykonuje zarobkowy transport drogowy. Kierowca nie okazał jednak wypisu z licencji, a ponadto w trakcie kontroli ustalono, że ten zagraniczny przedsiębiorca wykonujący przewóz drogowy takiej licencji w ogóle nie posiada. Brak licencji wspólnotowej równocześnie powodował, iż kabotażowy przewóz jaki w tym dniu był realizowany, był po prostu nielegalny.

Sprawdzono również, czy czeski przewoźnik został zarejestrowany w rejestrze BDO. Weryfikacja ta nie dała i tym razem pozytywnego rezultatu.

W obliczu ustalenia faktycznego rodzaju wykonywanego przewozu, nieprawidłowym okazało się również widoczne na pojeździe oznaczenie, co do rodzaju przewozu odpadów. W krajowym przewozie tego typu ładunków wymagana jest bowiem biała tablica z napisem „Odpady” – w odróżnieniu do przewozu transgranicznego, gdzie stosuje się tablicę z literą „A”.

Za powyższe naruszenia przewoźnikowi grozi maksymalna przewidziana ustawowo kara, w wys. 12 tys. zł i w takiej wysokości kaucję na miejscu podczas kontroli uiścił w imieniu firmy kierowca. Ponadto w stosunku do polskiej firmy będącej nadawcą odpadów wszczęte będzie postępowanie administracyjne w zakresie zlecenia przewozu drogowego podmiotowi nieposiadającemu uprawnienia do wykonywania przewozu drogowego, za co grozi kara pieniężna w wysokości 10 tys. zł.