Ciężarówki wynajmowane na kilometry – 50 ciągników siodłowych dla nowej usługi

W większych miastach nikogo nie dziwią już auta osobowe rozliczane za kilometry lub minuty. Gdy natomiast doczekamy się elektrycznych ciężarówek, coś takiego ma być oferowane także w ciężkiej branży transportowej.

Amerykańska firma WattEV właśnie zamówiła 50 elektrycznych ciągników siodłowych Volvo VNR Electric. Nie jest to jednak przedsiębiorstwo zajmujące się transportem, lecz zupełnie nowy „start-up”, chcący wprowadzić na rynek nową usługę o nazwie TaaS. Jest to skrót od „Truck as a Service”, czyli w tłumaczeniu na polski „Ciężarówka jako Usługa”.

W ramach TaaS, przewoźnik będzie mógł wynająć ciągnik siodłowy, ale nie zapłaci za to żadnej stałej raty. Nie będzie się też przejmował jakimikolwiek kosztami eksploatacji, w tym nawet opłatami za ładowanie. Wszystko zostanie bowiem uwzględnione w opłacie za kilometr, którą trzeba będzie zapłacić po zakończeniu każdego okresu wynajmu.

Dlaczego akurat w „elektrykach” taki wynajem może mieć sens? Wśród odpowiedzi można wskazać wyjątkowo wysokie koszty zakupu takich ciężarówek, przeznaczenie do raczej mało intensywnej pracy, a także uzależnienie od sieci ładowania. Tutaj trzeba zaś podkreślić, że wraz z zamówieniem na 50 ciągników, firma WattEV zaczęła stawiać także własne ładowarki. Początkowo mają one pokryć najważniejsze drogi w stanie Kalifornia, by umożliwić klientom pracę na regionalnych trasach.

Bez wspomnienia o zasięgu, tekst o elektrycznych ciężarówkach byłby niekompletny. Przypomnę więc, że Volvo VNR Electric to ciągnik siodłowy z dzienną kabiną, dysponujący zasięgiem rzędu 440 kilometrów. 80-procentowe ładowanie jego baterii, przy użyciu dedykowanego urządzenia, ma trwać około 90 minut.